wtorek, 14 października 2014

Osiem.

Zadzwoniłam do Nialla. Powiedziałam mu, że nasze dzisiejsze spotkanie jednak nie wypali i, że zobaczymy się w domu. Posmutniał, ale stwierdził, że czeka na mnie z niecierpliwością. Uśmiechnęłam się blado. Przez resztę trasy nie odezwałam się ani słowem.
-Zayn? - szepnęłam cicho, kiedy zatrzymaliśmy się pod kamienicą. - Obiecaj, że im nie powiesz.
-Nie mogę. - zauważyłam jak zaciska szczękę. Jęknęłam.
-Co ci szkodzi? Dobrze wiem, że mnie nie cierpisz, ale proszę... nie chcę ich martwić.
-To nieprawda, że cię nie cierpię. - spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Prychnęłam.
-Ta jasne. Odkąd się wprowadziłam, jesteś dla mnie chamski i obrażasz mnie na każdym kroku. - Wyglądasz jak kurwa, przemknęło mi przez myśl.
-Po prostu czasem jestem zbyt... bezpośredni. - mruknął, ale kiwnął głową. - W porządku, nie wygadam się. Chyba, że to się powtórzy.
Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale zarzuciłam mu ręce na szyję i po prostu przytuliłam. Przez kilka sekund zastygł w bezruchu, ale w końcu ostrożnie objął mnie w talii. Uśmiechnęłam się i szybko wysiadłam z auta, zostawiając Malika samego.

-No już myślałem, że się nie doczekam! - blondyn doskoczył do mnie, jak tylko weszłam do mieszkania. Postawiłam torbę na podłodze, a Niall zamknął mnie w mocnym uścisku. Zapach jego charakterystycznych, korzennych perfum i proszku do prania uderzył moje nozdrza. Poczułam jak wszystkie moje mięśnie się rozluźniają. W końcu odetchnęłam z ulgą.
-Też się za tobą stęskniłam. - zaśmiałam się i rozczochrałam jego starannie ułożoną fryzurę. - A gdzie Louis?
-Wyszedł rano i jeszcze nie wrócił. - wzruszył ramionami. - Cześć Zayn!
Malik wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Mruknął ciche "cześć", posłał mi jedno, niezrozumiałe spojrzenie i wszedł na górę. Ruszyłam w kierunku kuchni i otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam z niej truskawkowy jogurt, a z suszarki obok zlewu wzięłam łyżeczkę. Usiadłam na blacie i powoli zaczęłam jeść. Chwilę później dołączył do mnie Horan.
-Co się stało? - spytał, siadając na krześle, na przeciwko mnie. - Jak wycieczka?
-Źle się poczułam. Możemy wyskoczyć gdzieś jutro, po pracy. - uśmiechnęłam się szeroko. Uniosłam brew, słysząc jego drugie pytanie. - Daj spokój, nie chcę nawet o tym myśleć.
-Okej, mam nadzieję, że tym razem się uda. A Zaynem się nie przejmuj. Jeszcze się do ciebie przekona.
Zaśmiałam się i wyrzuciłam kubeczek po jogurcie. Tak, akurat, przekona się. Sama nie wiem co mam o nim myśleć. Podczas tej całej sieczki z udawaniem pary, zdołałam go naprawdę polubić, bo zachowywał się normalnie. A później?
Z korytarza wzięłam swoją torbę i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam list od Wal. Palce mi zadrżały. Nie wiedziałam co tam znajdę.

Kira. Matko, jak poważnie to zabrzmiało. Bardzo cię polubiłam, mimo, iż nie miałyśmy dłuższej chwili na rozmowę. Liczę, że zdołamy to jeszcze nadrobić!
Nie jestem głupia, wiem, że między tobą, a tym przygłupem nic nie ma. Zauważyłam to od razu. Nie bój się, nie powiem matce. Ona się nabrała. Widziałam jak chwilami na niego patrzysz. Też uważam, że jest obrzydliwy. :D
Jednak muszę powiedzieć ci coś ważnego. Rozmawiałam z nim o tobie i, muszę przyznać, że sama jestem zaskoczona. On chyba cię lubi. Wiem, że to dziwne, ale kiedy spytałam go o wasz "związek", wydawał się być szczery, kiedy mówił o swoich uczuciach do ciebie. Znam go na wylot, wiem kiedy kłamie. Dokładnie opisał mi twój charakter. Jego oczy dosłownie błyszczały! Nie mogę uwierzyć, że go rzuciłaś się na niego z pięściami. Brawo!

Nie wiem co zrobisz z tym faktem. Uważam po prostu, że powinnaś o tym wiedzieć. (Może zdołasz jak najszybciej uciec? )
Tu masz mój numer telefonu, w razie gdybyś chciała kiedyś pogadać. Wzięłam od Zayna twój. Jak będę w Londynie na pewno się odezwę.
Waliyha.

Przeczytałam notkę trzy razy i moja reakcja ciągle jest taka sama. Co to kurwa ma znaczyć? On cię chyba lubi? No proszę was, on mnie nienawidzi! Od pierwszego dnia mojego pobytu tutaj, patrzy na mnie, jakbym zrobiła mu coś niewybaczalnego! W dodatku jest chamski, opryskliwy i zachowuje się jak prostak. Jęknęłam cicho i wepchnęłam kartkę do szkicownika. Pokręciłam głową i zabrałam się za rozpakowywanie torby.
Obudziłam się wcześniej, niż powinnam. Było kilka minut przed szóstą. Zerknęłam za okno. Blade promienie słoneczne nieśmiało pukały w szybę. Londyn budził się do życia. Przekonana, że już nie zasnę, zwlokłam tyłek z łóżka. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam chyba najdłuższy prysznic w całym swoim życiu. Wrzuciłam piżamę do pralki, a nagie ciało owinęłam w ręcznik. Rozczesałam mokre włosy i wyszłam z pomieszczenia. Do dziewiątej miałam jeszcze dwie godziny, a wyszykowanie się zajmie mi nie więcej niż trzydzieści minut. Wzięłam do ręki notes i zaczęłam rysować, to, co tylko przyszło mi na myśl.
Kobieta w długiej, czarnej sukni, klęczała skulona. Jej czarne skrzydła wisiały bezsilnie po jej bokach. Po chwili na jej nagich ramionach dorysowałam tatuaże, które były aż za bardzo podobne do moich. Pod spodem dopisałam dwa słowa. Kira Laylah. Kira, oznaczało ciemność. Jestem ciekawa, czy rodzice o tym wiedzieli, kiedy wybierali to imię. Laylah, z hebrajskiego noc. Dobrałam je sama, podczas pobytu w ośrodku psychiatrycznym. Jest legalnie zapisane w moim dowodzie osobistym. Tak, te imiona doskonale do mnie pasowały. Zorientowałam się, że już po ósmej. Przebrałam się w rozkloszowaną spódnicę i kremowy sweter, który luźno zwisał z mojego prawego ramienia. Cóż, była zima, więc na nogi założyłam cieliste rajstopy i czarne zakolanówki. Wybrałam jeszcze tylko czarne botki, na niewielkim obcasie i byłam gotowa do wyjścia do pracy. No, prawie. Usiadłam przy biurku i przy małym lusterku zrobiłam sobie makijaż. Ograniczyłam się tylko do kresek na powiekach, tuszu i czerwonej szminki. Wzięłam do ręki torebkę i wyszłam z pokoju. Kiedy w korytarzu zapinałam płaszczyk, ukazała mi się blond czupryna Nialla.
-O której po ciebie przyjechać? - ziewnął szeroko i przeczesał grzywkę dłonią. Cholera, dlaczego ci faceci tak bardzo lubią chodzić po domu w samych bokserkach?
-Kończę o czternastej. - posłałam mu buziaka i wyszłam.
Dźwięk dzwoneczka nad drzwiami poinformował Liama o moim przyjściu. Uśmiechnął się szeroko na mój widok i przytulił na powitanie. Odwzajemniłam uścisk. Payne oznajmił, że dziś wykonam swój pierwszy tatuaż w tym studio. Bardzo się ucieszyłam. Moja radość znacznie wzrosła, kiedy zobaczyłam komu mam dokończyć rękaw.
-Felix! - krzyknęłam i podbiegłam do zaskoczonego szatyna. - Co ty tu robisz?
-Ciebie mógłbym spytać dokładnie o to samo. - zaśmiał się i mocno mnie utulił.
Felix Samuel Daller, była dla mnie kimś w rodzaju przyjaciela. Poznaliśmy się w psychiatryku i od razu odnaleźliśmy w sobie bratnie dusze. No, coś w tym rodzaju. W szpitalu znalazł się z bardzo podobnego powodu co ja. Też próbował się zabić.
-Mieszkasz w Londynie? - zapytał, kiedy ja szykowałam sprzęt. Kiwnęłam głową.
-Od niedawna. Znalazłam Louisa. - uśmiechnęłam się do chłopaka, który klasnął w dłonie.
-Naprawdę? Cholera, ty to masz szczęście. Ja wróciłem do tej idiotki, a ona wykopała mnie z domu. - zaśmiał się gorzko, ale machnął ręką. - Ale mieszkam z Vic. Okej, a co u ciebie kochana? Masz kogoś?
-Victoria? Boże, jak ja się za wami stęskniłam! - pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Ja? Nie mam. Chociaż dziś wybieram się na randkę.
Victorię śmiało mogłam nazwać najlepszą przyjaciółką. Ją również poznałam w psychiatryku, na początku się nie polubiłyśmy, ale z czasem narobiłyśmy sobie wspólnych wrogów i tak się zaczęło.
Cztery godziny później, ciało Felixa pokrywały nowe tatuaże. Szczerze? Były zajebiste. Chłopak bardzo długo mi dziękował. Zapisaliśmy swoje numery telefonu i umówiliśmy się na spotkanie, następnego dnia. Ku mojemu zdziwieniu, Liam też wziął numer do Dallera, na co pokręciłam głową rozbawiona.
Mieliśmy chwilę wolnego, następny umówiony klient, miał zjawić się w salonie za pół godziny, więc postanowiłam troszkę popytać swojego szefa, o różne sprawy, niekoniecznie związane z pracą.
-Liam? - podeszłam do niego i usiadłam na czerwonej, skórzanej kanapie. Zerknął na mnie pytająco. - Co się z wami stało?
-To nie jest dobry temat na rozmowę, Kira. - pokręcił głową, ale usiadł obok mnie. - powinnaś spytać chłopaków.
-Myślisz, że nie próbowałam? Louis się skrzywił, Niall jakby nie usłyszał, a Zayn... - przewróciłam oczyma. - unika tematu jak ognia.
-Wiesz, nie dziwię mu się. Swego czasu my dwoje byliśmy naprawdę dobrymi kumplami.
A jednak zaczął mówić. Chociaż to, czego się dowiedziałam, było bardzo szokujące. Liam Payne odbił Malikowi narzeczoną. Perrie, tą ze zdjęcia w jego rodzinnym domu. Cóż, Liam stwierdził, że był to tylko jednorazowy wybryk, w dodatku podobno to ona była bardziej chętna do romansu. Do tej pory nie widział się z blondynką. Tego się nie spodziewałam. To dlatego Trish tak zareagowała, kiedy powiedziałam jej o Liamie. Wszystko ułożyło się w spójną całość.
-Okej, no to ciebie już mamy. A co ze Styles'em? - zerknęłam na niego, unosząc brew do góry.
-Tego naprawdę nie powinienem ci mówić, skoro nie wiesz. - przygryzł nerwowo dolną wargę. Nalegałam.-Mogę ci pokazać.
Wstał i podszedł do lady. Otworzył laptopa, włączył przeglądarkę i wpisał dwa, na początku niezrozumiałe mi słowa. Po chwili nie mogłam odwrócić wzroku od monitora. Naprawdę, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Wyszło na to, że w ogóle nie znałam własnego brata. 


***
Rozdział taki sobie. Z góry przepraszam za błędy. Jakoś nie miałam siły, żeby go sprawdzić. :< 
Do następnego, kochani! :*

10 komentarzy:

  1. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo Matko! Kolejny fantastyczny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Co było w tym laptopiee!? ;o :D Jezu dawać mi wtorek :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No co? Co on zrobił? Rozdział świetny ;) Czekam na następny :p
    M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny :D
    Czekam na następny rozdział i życzę weny :3
    Ps. Przepraszam że nie zbyt często wpadam na twojego bloga ale mam masę nauki i nawet nie mam czasu swojego napisać ;c Ale wszystko się nadrobi :D

    OdpowiedzUsuń
  10. new http://diirty-miind.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń