Zadzwoniłam do
Nialla. Powiedziałam mu, że nasze dzisiejsze spotkanie jednak nie wypali i, że
zobaczymy się w domu. Posmutniał, ale stwierdził, że czeka na mnie z
niecierpliwością. Uśmiechnęłam się blado. Przez resztę trasy nie odezwałam się
ani słowem.
-Zayn? - szepnęłam
cicho, kiedy zatrzymaliśmy się pod kamienicą. - Obiecaj, że im nie powiesz.
-Nie mogę. -
zauważyłam jak zaciska szczękę. Jęknęłam.
-Co ci szkodzi?
Dobrze wiem, że mnie nie cierpisz, ale proszę... nie chcę ich martwić.
-To nieprawda, że cię
nie cierpię. - spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Prychnęłam.
-Ta jasne. Odkąd
się wprowadziłam, jesteś dla mnie chamski i obrażasz mnie na każdym kroku. - Wyglądasz jak kurwa, przemknęło mi przez
myśl.
-Po prostu czasem
jestem zbyt... bezpośredni. - mruknął, ale kiwnął głową. - W porządku, nie
wygadam się. Chyba, że to się powtórzy.
Sama nie wiem
dlaczego to zrobiłam, ale zarzuciłam mu ręce na szyję i po prostu przytuliłam.
Przez kilka sekund zastygł w bezruchu, ale w końcu ostrożnie objął mnie w
talii. Uśmiechnęłam się i szybko wysiadłam z auta, zostawiając Malika samego.
-No już myślałem,
że się nie doczekam! - blondyn doskoczył do mnie, jak tylko weszłam do
mieszkania. Postawiłam torbę na podłodze, a Niall zamknął mnie w mocnym
uścisku. Zapach jego charakterystycznych, korzennych perfum i proszku do prania
uderzył moje nozdrza. Poczułam jak wszystkie moje mięśnie się rozluźniają. W
końcu odetchnęłam z ulgą.
-Też się za tobą
stęskniłam. - zaśmiałam się i rozczochrałam jego starannie ułożoną fryzurę. - A
gdzie Louis?
-Wyszedł rano i
jeszcze nie wrócił. - wzruszył ramionami. - Cześć Zayn!
Malik wszedł do
środka i zamknął za sobą drzwi. Mruknął ciche "cześć", posłał mi
jedno, niezrozumiałe spojrzenie i wszedł na górę. Ruszyłam w kierunku kuchni i otworzyłam
lodówkę. Wyciągnęłam z niej truskawkowy jogurt, a z suszarki obok zlewu wzięłam
łyżeczkę. Usiadłam na blacie i powoli zaczęłam jeść. Chwilę później dołączył do
mnie Horan.
-Co się stało? -
spytał, siadając na krześle, na przeciwko mnie. - Jak wycieczka?
-Źle się poczułam.
Możemy wyskoczyć gdzieś jutro, po pracy. - uśmiechnęłam się szeroko. Uniosłam
brew, słysząc jego drugie pytanie. - Daj spokój, nie chcę nawet o tym myśleć.
-Okej, mam
nadzieję, że tym razem się uda. A Zaynem się nie przejmuj. Jeszcze się do
ciebie przekona.
Zaśmiałam się i
wyrzuciłam kubeczek po jogurcie. Tak, akurat, przekona się. Sama nie wiem co
mam o nim myśleć. Podczas tej całej sieczki z udawaniem pary, zdołałam go
naprawdę polubić, bo zachowywał się normalnie. A później?
Z korytarza wzięłam
swoją torbę i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam list od Wal.
Palce mi zadrżały. Nie wiedziałam co tam znajdę.
Kira.
Matko, jak poważnie to zabrzmiało. Bardzo cię polubiłam, mimo, iż nie miałyśmy
dłuższej chwili na rozmowę. Liczę, że zdołamy to jeszcze nadrobić!
Nie
jestem głupia, wiem, że między tobą, a tym przygłupem nic nie ma. Zauważyłam to
od razu. Nie bój się, nie powiem matce. Ona się nabrała. Widziałam jak chwilami
na niego patrzysz. Też uważam, że jest obrzydliwy. :D
Jednak
muszę powiedzieć ci coś ważnego. Rozmawiałam z nim o tobie i, muszę przyznać,
że sama jestem zaskoczona. On chyba cię lubi. Wiem, że to dziwne, ale kiedy spytałam
go o wasz "związek", wydawał się być szczery, kiedy mówił o swoich
uczuciach do ciebie. Znam go na wylot, wiem kiedy kłamie. Dokładnie opisał mi
twój charakter. Jego oczy dosłownie błyszczały! Nie mogę uwierzyć, że go rzuciłaś
się na niego z pięściami. Brawo!
Nie wiem co zrobisz z tym faktem. Uważam po prostu, że powinnaś o tym wiedzieć.
(Może zdołasz jak najszybciej uciec? )
Tu masz mój numer telefonu, w razie gdybyś chciała kiedyś pogadać. Wzięłam od Zayna twój. Jak będę w Londynie na pewno się odezwę.
Tu masz mój numer telefonu, w razie gdybyś chciała kiedyś pogadać. Wzięłam od Zayna twój. Jak będę w Londynie na pewno się odezwę.
Waliyha.
Przeczytałam notkę
trzy razy i moja reakcja ciągle jest taka sama. Co to kurwa ma znaczyć? On cię
chyba lubi? No proszę was, on mnie nienawidzi! Od pierwszego dnia mojego pobytu
tutaj, patrzy na mnie, jakbym zrobiła mu coś niewybaczalnego! W dodatku jest
chamski, opryskliwy i zachowuje się jak prostak. Jęknęłam cicho i wepchnęłam
kartkę do szkicownika. Pokręciłam głową i zabrałam się za rozpakowywanie torby.
Obudziłam się
wcześniej, niż powinnam. Było kilka minut przed szóstą. Zerknęłam za okno.
Blade promienie słoneczne nieśmiało pukały w szybę. Londyn budził się do życia.
Przekonana, że już nie zasnę, zwlokłam tyłek z łóżka. Powędrowałam do łazienki.
Wzięłam chyba najdłuższy prysznic w całym swoim życiu. Wrzuciłam piżamę do
pralki, a nagie ciało owinęłam w ręcznik. Rozczesałam mokre włosy i wyszłam z
pomieszczenia. Do dziewiątej miałam jeszcze dwie godziny, a wyszykowanie się
zajmie mi nie więcej niż trzydzieści minut. Wzięłam do ręki notes i zaczęłam
rysować, to, co tylko przyszło mi na myśl.
Kobieta w długiej,
czarnej sukni, klęczała skulona. Jej czarne skrzydła wisiały bezsilnie po jej
bokach. Po chwili na jej nagich ramionach dorysowałam tatuaże, które były aż za
bardzo podobne do moich. Pod spodem dopisałam dwa słowa. Kira Laylah. Kira, oznaczało ciemność. Jestem ciekawa, czy rodzice
o tym wiedzieli, kiedy wybierali to imię. Laylah, z hebrajskiego noc. Dobrałam je
sama, podczas pobytu w ośrodku psychiatrycznym. Jest legalnie zapisane w moim
dowodzie osobistym. Tak, te imiona doskonale do mnie pasowały. Zorientowałam
się, że już po ósmej. Przebrałam się w rozkloszowaną spódnicę i kremowy sweter, który luźno zwisał z mojego
prawego ramienia. Cóż, była zima, więc na nogi założyłam cieliste rajstopy i
czarne zakolanówki. Wybrałam jeszcze tylko czarne botki, na niewielkim obcasie
i byłam gotowa do wyjścia do pracy. No, prawie. Usiadłam przy biurku i przy
małym lusterku zrobiłam sobie makijaż. Ograniczyłam się tylko do kresek na
powiekach, tuszu i czerwonej szminki. Wzięłam do ręki torebkę i wyszłam z
pokoju. Kiedy w korytarzu zapinałam płaszczyk, ukazała mi się blond czupryna
Nialla.
-O której po ciebie
przyjechać? - ziewnął szeroko i przeczesał grzywkę dłonią. Cholera, dlaczego ci
faceci tak bardzo lubią chodzić po domu w samych bokserkach?
-Kończę o
czternastej. - posłałam mu buziaka i wyszłam.
Dźwięk dzwoneczka
nad drzwiami poinformował Liama o moim przyjściu. Uśmiechnął się szeroko na mój
widok i przytulił na powitanie. Odwzajemniłam uścisk. Payne oznajmił, że dziś
wykonam swój pierwszy tatuaż w tym studio. Bardzo się ucieszyłam. Moja radość
znacznie wzrosła, kiedy zobaczyłam komu mam dokończyć rękaw.
-Felix! -
krzyknęłam i podbiegłam do zaskoczonego szatyna. - Co ty tu robisz?
-Ciebie mógłbym
spytać dokładnie o to samo. - zaśmiał się i mocno mnie utulił.
Felix Samuel Daller,
była dla mnie kimś w rodzaju przyjaciela. Poznaliśmy się w psychiatryku i od
razu odnaleźliśmy w sobie bratnie dusze. No, coś w tym rodzaju. W szpitalu
znalazł się z bardzo podobnego powodu co ja. Też próbował się zabić.
-Mieszkasz w
Londynie? - zapytał, kiedy ja szykowałam sprzęt. Kiwnęłam głową.
-Od niedawna.
Znalazłam Louisa. - uśmiechnęłam się do chłopaka, który klasnął w dłonie.
-Naprawdę? Cholera,
ty to masz szczęście. Ja wróciłem do tej idiotki, a ona wykopała mnie z domu. -
zaśmiał się gorzko, ale machnął ręką. - Ale mieszkam z Vic. Okej, a co u ciebie
kochana? Masz kogoś?
-Victoria? Boże,
jak ja się za wami stęskniłam! - pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Ja? Nie
mam. Chociaż dziś wybieram się na randkę.
Victorię śmiało
mogłam nazwać najlepszą przyjaciółką. Ją również poznałam w psychiatryku, na
początku się nie polubiłyśmy, ale z czasem narobiłyśmy sobie wspólnych wrogów i
tak się zaczęło.
Cztery godziny
później, ciało Felixa pokrywały nowe tatuaże. Szczerze? Były zajebiste. Chłopak
bardzo długo mi dziękował. Zapisaliśmy swoje numery telefonu i umówiliśmy się
na spotkanie, następnego dnia. Ku mojemu zdziwieniu, Liam też wziął numer do Dallera,
na co pokręciłam głową rozbawiona.
Mieliśmy chwilę
wolnego, następny umówiony klient, miał zjawić się w salonie za pół godziny,
więc postanowiłam troszkę popytać swojego szefa, o różne sprawy, niekoniecznie
związane z pracą.
-Liam? - podeszłam
do niego i usiadłam na czerwonej, skórzanej kanapie. Zerknął na mnie pytająco.
- Co się z wami stało?
-To nie jest dobry
temat na rozmowę, Kira. - pokręcił głową, ale usiadł obok mnie. - powinnaś
spytać chłopaków.
-Myślisz, że nie
próbowałam? Louis się skrzywił, Niall jakby nie usłyszał, a Zayn... -
przewróciłam oczyma. - unika tematu jak ognia.
-Wiesz, nie dziwię
mu się. Swego czasu my dwoje byliśmy naprawdę dobrymi kumplami.
A jednak zaczął
mówić. Chociaż to, czego się dowiedziałam, było bardzo szokujące. Liam Payne
odbił Malikowi narzeczoną. Perrie, tą ze zdjęcia w jego rodzinnym domu. Cóż,
Liam stwierdził, że był to tylko jednorazowy wybryk, w dodatku podobno to ona
była bardziej chętna do romansu. Do tej pory nie widział się z blondynką. Tego
się nie spodziewałam. To dlatego Trish tak zareagowała, kiedy powiedziałam jej
o Liamie. Wszystko ułożyło się w spójną całość.
-Okej, no to ciebie
już mamy. A co ze Styles'em? - zerknęłam na niego, unosząc brew do góry.
-Tego naprawdę nie
powinienem ci mówić, skoro nie wiesz. - przygryzł nerwowo dolną wargę.
Nalegałam.-Mogę ci pokazać.
Wstał i podszedł do
lady. Otworzył laptopa, włączył przeglądarkę i wpisał dwa, na początku
niezrozumiałe mi słowa. Po chwili nie mogłam odwrócić wzroku od monitora.
Naprawdę, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Wyszło na to, że w ogóle nie
znałam własnego brata.
***
Rozdział taki sobie. Z góry przepraszam za błędy. Jakoś nie miałam siły, żeby go sprawdzić. :<
Do następnego, kochani! :*
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńOmg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńOo Matko! Kolejny fantastyczny rozdział!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Świetny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńCo było w tym laptopiee!? ;o :D Jezu dawać mi wtorek :D
OdpowiedzUsuńNo co? Co on zrobił? Rozdział świetny ;) Czekam na następny :p
OdpowiedzUsuńM.
Genialny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życzę weny :3
Ps. Przepraszam że nie zbyt często wpadam na twojego bloga ale mam masę nauki i nawet nie mam czasu swojego napisać ;c Ale wszystko się nadrobi :D
new http://diirty-miind.blogspot.com/ zapraszam :)
OdpowiedzUsuń