wtorek, 21 października 2014

Dziewięć.

-Niall, czy mogę się Ciebie o coś spytać? - zerknęłam na blondyna. Siedzieliśmy w jakiejś drogiej restauracji, gdzie wszystkie kobiety - ubrane w eleganckie, długie suknie - patrzyły na mnie jak na przybysza z innej planety.
-Jasne. - wybełkotał, wyjmując widelec z ust. Wzięłam głęboki oddech.
-Czy Lou umawiał się z Harrym? - palnęłam. Mój towarzysz prawie wypluł jedzenie na talerz, a ja pożałowałam, że zadałam to pytanie.
-Skąd ten pomysł? - Uniósł brew, ale ja widziałam, że jest zmieszany. Zarumienił się!
-J-ja... znalazłam w internecie. - skłamałam. Co miałam mu powiedzieć? Że to Liam mi pokazał?
-Boże, dziewczyno... - nerwowo podrapał się po karku. - Kurwa, nie zabrałem cię na randkę po to, żeby rozmawiać o twoim bracie.
-Czyli to jednak jest randka? - uśmiechnęłam się szeroko. Musiałam zmienić temat.
-Pewnie, że jest. No chyba, że... - oj, ktoś tu się zawstydził?
-Spokojnie, Horan, jest okej. - zachichotałam cicho i zaczęłam dziobać w swojej sałatce.
Skończyliśmy posiłek, ale Niall postanowił zabrać mnie jeszcze na deser. Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się w stronę parku. Na początku głównej alejki, starsza pani z wózkiem, sprzedawała watę cukrową. Zerknęłam na niego.
-Mówisz poważnie? Chłopie, masz trzydzieści lat!
-Nieskończone dwadzieścia siedem, słońce. - sprostował, a ja się zaśmiałam. Kupił dwie duże porcje i jedną mi wręczył.
-Czemu mnie tak nazywasz? - z nerwów przygryzłam dolną wargę i zaczęłam skubać watę.
-Bo z tym mi się kojarzysz. - nie patrzyłam na jego twarz, ale wiedziałam, że się uśmiechnął.
-Grubo się mylisz, Niall. - prychnęłam cicho i pokręciłam głową. W co ja się wpakowałam?
-Kira. O co chodzi? - złapał mnie za nadgarstek i zmusił, bym na niego spojrzała.
-Nic o mnie nie wiesz. O to. - chciałam cofnąć rękę, ale mi nie pozwolił. Usiadł na ławce i pociągnął mnie za sobą.
-To mi powiedz. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się, chyba aby dodać mi otuchy. Westchnęłam.
-Jesteś pewien, że chcesz to usłyszeć?
Kiwnął głową. Jęknęłam cicho, ale zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, co się działo w domu, gdy Louis odszedł. O moich problemach z Markiem i całą rodziną, o tym jak David mnie zgwałcił, twierdząc, że tylko wyświadcza mi przysługę, bo przecież i tak nikt mnie nie zechce. O próbie samobójczej, o szpitalu... O mojej chorobie psychicznej też mu powiedziałam, na czym polegały moje zaburzenia lękowe. Jak wszystko, to wszystko. Może mi ulży, jak w końcu to z siebie wyrzucę? Teraz już nawet nie płakałam. Chyba się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam. Taka już byłam, to część mnie. To zostanie ze mną na zawsze.
-Podziwiam cię, że tak dobrze sobie z tym radzisz. Kto o tym wie? Tommo? - Niall wyrwał mnie z rozmyślań.
-Nie i na razie nie chcę, żeby się dowiedział. Wie tylko o szpitalu. - mruknęłam. Objął mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. - Oprócz ciebie... tylko Zayn. Ale nie zna szczegółów.
-Chyba się przesłyszałem. Powiedziałaś mu? Po co? - rzucił mi oskarżycielskie spojrzenie. Jęknęłam cicho.
-Sama nie wiem czemu to zrobiłam, byłam zbyt pijana... już wiesz, czemu wtedy rzuciłam się na niego z łapami? Wkurzyłam się, bo on dobrze wiedział, co mi jest, a strzelił takim hasłem! - zacisnęłam dłonie w pięści.
-Chodź, jedziemy do domu.
Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę auta. Cały czas trzymał mnie za rękę. Tak, wiem. Podniecam się jak głupia. Skarciłam się w myślach. Nawet zastanowiłam się przez chwilę, czy nie schować dłoni do kieszeni. Zrezygnowałam, kiedy Niall kciukiem zaczął kreślić na niej kółka i inne, bliżej nieokreślone kształty. Jak na dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi i poczekał aż wsiądę do samochodu. Sam szybko wskoczył za kierownicę i odpalił silnik. Całą drogę śmialiśmy się z głupot i śpiewaliśmy - a raczej darliśmy się wniebogłosy - piosenki lecące w radiu.
-Hej Niall. - zerknął na mnie z uśmiechem. - nie powiesz Louisowi, że spytałam o Harry'ego?
-Twoje sekrety są u mnie bezpieczne, słońce.
Uśmiechnęłam się i odetchnęłam z ulgą. Przy blondynie czułam się jakoś... lżej. Nie powiem, bardzo mi to odpowiadało. Bardzo polubiłam jego towarzystwo, ale bałam się, że poczuję do niego coś więcej. Matko, co ja wygaduję? Może miałam dopiero te osiemnaście lat, ale śmiało mogłam stwierdzić, że "coś więcej" nie jest dla mnie. Po prostu najlepiej mi samej. Ta, co za ironia, co ja mogę wiedzieć o życiu, prawda?
Ocknęłam się, kiedy Horan parkował swoje Audi pod kamienicą. Nie czekając, aż otworzy mi drzwi, wysiadłam i ruszyłam w stronę wejścia. Niall zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, bo staliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Jednak po chwili poczułam jego miękkie usta na swoich. Czy to dzieje się naprawdę? Czy na prawdę właśnie całuję się z Niallem Horanem? Nie myśląc za dużo, wplotłam palce w jego włosy, by troszkę dłużej trwać w tej chwili. Oh, całował tak inaczej od Zayna. Mogę przysiąc, że miałam motylki w brzuchu. Niall był taki delikatny, niesamowicie czuły. A tamten pocałunek w Bradford... Był taki gwałtowny, wręcz agresywny. Do cholery, dlaczego właśnie w tej chwili muszę myśleć o Maliku?
Oderwaliśmy się od siebie, bo chyba nam obojgu zaczęło brakować powietrza. Blondyn się zawstydził, na co zaśmiałam się cicho. Przytuliłam go szybko i weszliśmy do mieszkania.
Louisa jak zwykle nie było. Gdzie on tak łazi? Spytałam Nialla, ale powiedział, że nie wie. Sam też szybko wyszedł, uprzedzając mnie tylko, że Greg, jego brat, przyjechał do miasta. Więc zostaję sama. No chyba, że ten baran jest w domu. Przewróciłam oczyma i powlokłam się do siebie. Weszłam do sypialni i rzuciłam torebkę gdzieś w kąt. Było po siedemnastej, jutrzejszy dzień miałam wolny, bo pracuję tylko na pół etatu, więc wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Felixa. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Cześć kochaniutka. Co tam? - uśmiechnęłam się szeroko, gdy tylko usłyszałam jego głos.
-Hej Sammy. Wiem, że mieliśmy spotkać się dopiero jutro, ale cholernie się nudzę i pomyślałam, że może...
-Ah, nie gadaj tyle! - przerwał mi. - Zaraz wyślę ci nasz adres, wpadaj śmiało Kira.
Rozłączyłam się i weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i nałożyłam nowy, zdecydowanie mocniejszy. Zrzuciłam z siebie sweter i spódnicę. Przebrałam się <klik> i wyszłam z pomieszczenia. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół. Natknęłam się na Zayna.
-Wychodzę. - mruknęłam cicho, zakładając buty.
-Widzę. Niezła pokazówa z Niallem. - prychnął i pociągnął łyka piwa z zielonej butelki. Przewróciłam oczyma.
-Nie wiem o co ci chodzi. - czemu akurat teraz musiałam mieć problem z włożeniem stopy w but? Ugh, złośliwość rzeczy martwych...
-Akurat moje okno wychodzi na podjazd. Myślałem, że zadławicie się swoimi językami.
-Mówię ci po raz kolejny, żebyś nie wtykał nosa w nie swoje sprawy, Zayn. Na razie.
Trzasnęłam za sobą drzwiami. Wspominałam już jak bardzo mnie on irytuje? Jeśli tak, to wspomnę jeszcze raz.
Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres. Po trzydziestu minutach dojechałam na miejsce. Wcisnęłam taksówkarzowi dwadzieścia funtów i wyskoczyłam z auta. Wbiegłam po schodach na trzecie piętro i po sekundzie tonęłam w ramionach Felixa. Ściskaliśmy się przez dobre pięć minut i dopiero wtedy do mnie dotarło, jak cholernie mocno za nim tęskniłam. Gdy tylko mnie puścił, dostrzegłam stojącą obok blondynkę. Łzy zakręciły mi się w oczach.
Victoria.
Przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam. Cóż, miałyśmy bardzo trudny początek. Od pierwszego dnia mojego pobytu w szpitalu Vicky bardzo mi dokuczała. Kurde, miałam piętnaście lat, nawet krzywe spojrzenie bolało mnie jak cholera. Kiedy jednak ta sama dziewczyna podpadła mi, jak i jej, zakopałyśmy topór wojenny i od tamtej pory tworzyłyśmy nierozłączny duet. No, nie licząc Dallera.
-Kira, jak ty wyładniałaś! - Vic zaczęła głaskać mnie po twarzy, włosach, całym ciele, na co śmiałam się cicho. - pewnie już poderwałaś połowę Londynu, co?
-Daj spokój, przy tobie wyglądam jak śmieć. - szturchnęłam ją łokciem w bok i rzuciłam się na kanapę. - Długo razem mieszkacie?
-Odkąd ta szmata wyrzuciła mnie z domu, czyli jakieś trzy miesiące. - prychnął Sam i usiadł koło mnie.
-Słyszałam, że znalazłaś Lou. Jak się trzymasz? - Vicky spojrzała na mnie z uśmiechem. Wzruszyłam ramionami.
-Ogólnie jest dobrze, ale nie spędzamy ze sobą dużo czasu. Ciągle gdzieś wychodzi, ja pracuję.
-A jak dzisiejsza randka? - Felix spojrzał na mnie pytająco, a ja się zaśmiałam.
-Oh, przestań. Nialler jest słodki, ale... nie jestem gotowa. - mruknęłam.
-Dobra, żadne z nas nie jest dobre w związkach. Chodź, mała, musimy się przebrać. Idziemy zaszaleć!
Victoria pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju i postawiła mnie przed szafą, mrucząc, że przecież w tym, co mam na sobie, nie mogę wyjść do ludzi. Prychnęłam pod nosem.
Przebierałam się już siódmy raz, bo ciągle coś było nie tak. To za długie, to za luźne, to takie, a to śmakie. Chyba nie idziemy na pokaz mody, prawda?
W końcu blondynka zatwierdziła swój wybór.<klik> Czarny stanik, bez ramiączek, ze złotymi ćwiekami, dżinsowa kurteczka i, też czarne, obcisłe spodnie ze skórzanymi wstawkami. Do tego wcisnęła mi chyba najwyższe szpilki na świecie. Co jak co, musiałam przyznać, że wyglądałam naprawdę nieźle. Vicky wybrała skórzaną kieckę, która odsłaniała więcej niż powinna i buty, identyczne jak moje.
Klub, do którego mnie zabrali, był po prostu zajebisty. Tłum ludzi, odpowiednia muzyka, tani alkohol... żyć, nie umierać. Byłam po kilku piwach, trochę kręciło mi się w głowie, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu mam prawo się zabawić. Felix namówił mnie na jointa. Wiem, że nie powinnam się zgadzać, bo w końcu to przez narkotyki trafiłam do szpitala, ale stwierdziłam, że to tylko trawa, że nic mi się nie stanie.
Nie wiem, czy to przez zmieszanie piwa i marihuany, czy przez grę świateł, czy to naprawdę się działo... Widziałam Louisa. I mężczyznę, łudząco przypominającego Harry'ego Stylesa. Całowali się. Namiętnie. Cholera! Szybko znalazłam Vic i wymyśliłam, że źle się czuję i wracam do domu. Wyszłam z dyskoteki i, wciąż drżącą, ręką wyciągnęłam telefon z torebki. Niestety, jedyną osobą, do której mogłam zadzwonić był...
-Boże, mała, czy ty wiesz, która jest godzina? - warknął, a ja od razu pożałowałam, że do niego zadzwoniłam.
-Musisz po mnie przyjechać. - wypaliłam i zagryzłam nerwowo wargę.
-Chyba kpisz, księżniczko.- prychnął. Mogłam przysiąc, że w tym momencie przewrócił oczyma. Zgrzytnęłam zębami.
-Malik, to sprawa życia i śmierci! - zdawałam sobie sprawę, że plącze mi się język, ale starałam się brzmieć jak najbardziej naturalnie.
-Gdzie jesteś?

Wsiadłam do czarnego samochodu. Cholernie zmarzłam, czekając na niego, więc od razu włączyłam ogrzewanie. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
-Kto normalny się tak ubiera? - mruknął, bardziej do siebie, więc go zignorowałam. - Serio się coś stało, czy potrzebujesz podwózki?
-Opowiem ci w domu. - urwałam i wlepiłam wzrok w krajobraz za szybą. - Niall już wrócił?
-Nie. - odpowiedział krótko i do końca podróży się nie odezwał.
Wysiadłam z auta i wolnym krokiem powędrowałam w kierunku wejścia do klatki. Kilka razy zachwiałam się na nogach, ale wszystko zwalałam na krzywy chodnik. Pozwoliłam Malikowi otworzyć drzwi i w międzyczasie ściągnęłam obcasy. Wturlałam się do mieszkania i od razu uderzyłam w coś nogą. Czy ten stolik zawsze tu stał? Opadłam na fotel i zaczęłam rozmasowywać obolałą stopę. Zayn tylko pokręcił głową rozbawiony.
-To powiesz mi w końcu o co chodzi? - usiadł na przeciwko mnie. Wzięłam głęboki oddech.
-Widziałam Louisa. - przygryzłam policzek od środka i wbiłam wzrok w podłogę.
-Kurwa, codziennie go widzisz. - mruknął Mulat i zaczął podnosić się z kanapy. Zatrzymałam go ręką.
-Był z Harrym. Całowali się. - uniosłam na niego wzrok. Wydawał się bardziej zaskoczony ode mnie.
-Wow. - wydusił z siebie po jakimś czasie. -To... na pewno? Jesteś zalana!
-Dzięki. - burknęłam. -Wszędzie rozpoznam swojego brata. To znaczy, że Larry było prawdziwe?
-Co ty możesz wiedzieć, Kira? - prychnął i schował twarz w dłonie. - To przez Stylesa się rozpadliśmy. Ale to nie ja powinienem ci o tym opowiadać... Na razie o niczym nie wspominaj, zobaczymy jak się sprawy potoczą.

Kiwnęłam głową. Malik poszedł po piwo, ale ja stwierdziłam, że mi już wystarczy. Wrócił  po chwili z puszką w ręku i zajął swoje miejsce na kanapie. Nie pamiętam co było dalej, bo usnęłam.

***
A w tym tygodniu taka nuda. Nie krzyczcie, proszę :c 

Zostawcie po sobie jakiś mały komentarz. <3

17 komentarzy:

  1. Aaaaaa jakie to było....
    Śliczne ,boskie ,cudne
    Jeny to było genialne
    Ja chcę już więcej
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej
    Pożera mnie ciekawość
    Ściskam Mela
    :**
    Życzę weny,dużo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
    weny zycze..!
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń
  4. O JEZU SERIO!? LOU I HARRY!?
    mam zawał :D pozytywny zawał haha :D tego sie nie spodziewalam :D
    Kręci mnie ten Zayn ;> wyczekuje gorącego romansu miedzy nim a Kirą :D
    weny weny weny weny :* !

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
    Jezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co za mega rozdział!
    Szybko pisz kolejny!
    Och genialny ♥♥♡
    Kocham to

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaram się rozdziałem omg!
    Kocham Ciebie i tego bloga ♥
    To jeden z lepszych jakie czytam
    Rozdział niesamowityczekam na next kochana

    OdpowiedzUsuń
  10. A może tak dwa rozdziały w tygodniu?;> :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żebym sobie na to pozwoliła, nie nadążyłabym z pisaniem :<

      Usuń
    2. Jeej :( Ale rozumiem, rozumiem, piszesz długie rozdziały, więc jest Ci wybaczone :D No ale, może kiedyś jakaś niespodzianeczka? :D :*

      Usuń
  11. jdfnjfhfdmfbjkfdmid Jaram się *.*
    pisz szybko kolejny rozdział ! :)
    aa , no i chciałam bym ,żebyś zajrzała na mojego bloga tak samo o Maliku : http://reallyiloveyou.blogspot.com/
    i skomentowała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę nowy szablon, świetny! :D
    Ciesze sie ze Malik jest na nim :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musiałam zamówić, po prostu musiałam ;d
      i wyszedł cudowny <3

      Usuń
  13. Zaprosiłaś mnie u mnie na blogu do siebie i oto jestem! Po przeczytaniu tych dziewięciu rozdziałów, mogę wyrazić swoją opinię.
    Jeśli chodzi o fabułę, to trafiłaś w moje gusta, bardzo mi się podoba. Ulżyło mi, że Louis przyjął siostrę do siebie i że okazał dziewczynie wsparcie. Przykro mi się zrobiło, kiedy przeczytałam, że zespoł się rozpadł. Szczerze mówiąc, w życiu nie przypuszczałam, że dasz tutaj wątek Larry`ego. W dodatku to Harry jest powodem, dla którego zespół się rozpadł? :o Ciekawe. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.
    O dziwo, polubiłam Zayna. dostrzegam w nim jego lepszą stronę. Szkoda, że Kira tego nie potrafi. Nie wiem czemu, ale jakoś nie toleruję jej z Niallem. W mojej głowie powstał obraz Kiry i Zayna i zdania nie zmienię. To pewnie przez ten wyjazd do rodziny Zayna i udawanie pary. Zabawne, że Wal się skapnęła, haha. ale dobrze, że obiecała zachować to dla siebie. Mam nadzieję, że Kira dobrze przemyśli słowa o Zaynie, które napisała Wal. Myślę, że dziewczyna ma rację. Zayn zasługuje na szansę.
    Ogólnie to opowiadanie bardzo mi się podoba. Możesz być pewna, ze zyskałaś nową czytelniczkę. Dziękuję, że zaprosiłaś mnie do siebie. :) Życzę masę weny i czekam na następny rozdział!

    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie new, http://diirty-miind.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń