-Niall, czy mogę
się Ciebie o coś spytać? - zerknęłam na blondyna. Siedzieliśmy w jakiejś
drogiej restauracji, gdzie wszystkie kobiety - ubrane w eleganckie, długie
suknie - patrzyły na mnie jak na przybysza z innej planety.
-Jasne. -
wybełkotał, wyjmując widelec z ust. Wzięłam głęboki oddech.
-Czy Lou umawiał
się z Harrym? - palnęłam. Mój towarzysz prawie wypluł jedzenie na talerz, a ja
pożałowałam, że zadałam to pytanie.
-Skąd ten pomysł? -
Uniósł brew, ale ja widziałam, że jest zmieszany. Zarumienił się!
-J-ja... znalazłam
w internecie. - skłamałam. Co miałam mu powiedzieć? Że to Liam mi pokazał?
-Boże, dziewczyno...
- nerwowo podrapał się po karku. - Kurwa, nie zabrałem cię na randkę po to,
żeby rozmawiać o twoim bracie.
-Czyli to jednak
jest randka? - uśmiechnęłam się szeroko. Musiałam zmienić temat.
-Pewnie, że jest.
No chyba, że... - oj, ktoś tu się zawstydził?
-Spokojnie, Horan,
jest okej. - zachichotałam cicho i zaczęłam dziobać w swojej sałatce.
Skończyliśmy
posiłek, ale Niall postanowił zabrać mnie jeszcze na deser. Wyszliśmy z
restauracji i skierowaliśmy się w stronę parku. Na początku głównej alejki,
starsza pani z wózkiem, sprzedawała watę cukrową. Zerknęłam na niego.
-Mówisz poważnie?
Chłopie, masz trzydzieści lat!
-Nieskończone
dwadzieścia siedem, słońce. - sprostował, a ja się zaśmiałam. Kupił dwie duże
porcje i jedną mi wręczył.
-Czemu mnie tak
nazywasz? - z nerwów przygryzłam dolną wargę i zaczęłam skubać watę.
-Bo z tym mi się
kojarzysz. - nie patrzyłam na jego twarz, ale wiedziałam, że się uśmiechnął.
-Grubo się mylisz,
Niall. - prychnęłam cicho i pokręciłam głową. W co ja się wpakowałam?
-Kira. O co chodzi?
- złapał mnie za nadgarstek i zmusił, bym na niego spojrzała.
-Nic o mnie nie
wiesz. O to. - chciałam cofnąć rękę, ale mi nie pozwolił. Usiadł na ławce i
pociągnął mnie za sobą.
-To mi powiedz. -
wzruszył ramionami i uśmiechnął się, chyba aby dodać mi otuchy. Westchnęłam.
-Jesteś pewien, że
chcesz to usłyszeć?
Kiwnął głową.
Jęknęłam cicho, ale zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, co się
działo w domu, gdy Louis odszedł. O moich problemach z Markiem i całą rodziną,
o tym jak David mnie zgwałcił, twierdząc, że tylko wyświadcza mi przysługę, bo
przecież i tak nikt mnie nie zechce. O próbie samobójczej, o szpitalu... O mojej
chorobie psychicznej też mu powiedziałam, na czym polegały moje zaburzenia
lękowe. Jak wszystko, to wszystko. Może mi ulży, jak w końcu to z siebie
wyrzucę? Teraz już nawet nie płakałam. Chyba się do tego wszystkiego
przyzwyczaiłam. Taka już byłam, to część mnie. To zostanie ze mną na zawsze.
-Podziwiam cię, że
tak dobrze sobie z tym radzisz. Kto o tym wie? Tommo? - Niall wyrwał mnie z
rozmyślań.
-Nie i na razie nie
chcę, żeby się dowiedział. Wie tylko o szpitalu. - mruknęłam. Objął mnie, a ja
oparłam głowę na jego ramieniu. - Oprócz ciebie... tylko Zayn. Ale nie zna
szczegółów.
-Chyba się
przesłyszałem. Powiedziałaś mu? Po co? - rzucił mi oskarżycielskie spojrzenie.
Jęknęłam cicho.
-Sama nie wiem
czemu to zrobiłam, byłam zbyt pijana... już wiesz, czemu wtedy rzuciłam się na
niego z łapami? Wkurzyłam się, bo on dobrze wiedział, co mi jest, a strzelił
takim hasłem! - zacisnęłam dłonie w pięści.
-Chodź, jedziemy do
domu.
Wstaliśmy z ławki i
ruszyliśmy w stronę auta. Cały czas trzymał mnie za rękę. Tak, wiem. Podniecam
się jak głupia. Skarciłam się w myślach. Nawet zastanowiłam się przez chwilę,
czy nie schować dłoni do kieszeni. Zrezygnowałam, kiedy Niall kciukiem zaczął
kreślić na niej kółka i inne, bliżej nieokreślone kształty. Jak na dżentelmena
przystało, otworzył mi drzwi i poczekał aż wsiądę do samochodu. Sam szybko
wskoczył za kierownicę i odpalił silnik. Całą drogę śmialiśmy się z głupot i
śpiewaliśmy - a raczej darliśmy się wniebogłosy - piosenki lecące w radiu.
-Hej Niall. -
zerknął na mnie z uśmiechem. - nie powiesz Louisowi, że spytałam o Harry'ego?
-Twoje sekrety są u
mnie bezpieczne, słońce.
Uśmiechnęłam się i
odetchnęłam z ulgą. Przy blondynie czułam się jakoś... lżej. Nie powiem, bardzo
mi to odpowiadało. Bardzo polubiłam jego towarzystwo, ale bałam się, że poczuję
do niego coś więcej. Matko, co ja wygaduję? Może miałam dopiero te osiemnaście
lat, ale śmiało mogłam stwierdzić, że "coś więcej" nie jest dla mnie.
Po prostu najlepiej mi samej. Ta, co za ironia, co ja mogę wiedzieć o życiu,
prawda?
Ocknęłam się, kiedy
Horan parkował swoje Audi pod kamienicą. Nie czekając, aż otworzy mi drzwi, wysiadłam
i ruszyłam w stronę wejścia. Niall zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Na
początku nie wiedziałam o co mu chodzi, bo staliśmy na przeciwko siebie i
patrzyliśmy sobie w oczy. Jednak po chwili poczułam jego miękkie usta na
swoich. Czy to dzieje się naprawdę? Czy na prawdę właśnie całuję się z Niallem
Horanem? Nie myśląc za dużo, wplotłam palce w jego włosy, by troszkę dłużej
trwać w tej chwili. Oh, całował tak inaczej od Zayna. Mogę przysiąc, że miałam
motylki w brzuchu. Niall był taki delikatny, niesamowicie czuły. A tamten
pocałunek w Bradford... Był taki gwałtowny, wręcz agresywny. Do cholery,
dlaczego właśnie w tej chwili muszę myśleć o Maliku?
Oderwaliśmy się od
siebie, bo chyba nam obojgu zaczęło brakować powietrza. Blondyn się zawstydził,
na co zaśmiałam się cicho. Przytuliłam go szybko i weszliśmy do mieszkania.
Louisa jak zwykle
nie było. Gdzie on tak łazi? Spytałam Nialla, ale powiedział, że nie wie. Sam
też szybko wyszedł, uprzedzając mnie tylko, że Greg, jego brat, przyjechał do
miasta. Więc zostaję sama. No chyba, że ten baran jest w domu. Przewróciłam
oczyma i powlokłam się do siebie. Weszłam do sypialni i rzuciłam torebkę gdzieś
w kąt. Było po siedemnastej, jutrzejszy dzień miałam wolny, bo pracuję tylko na
pół etatu, więc wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Felixa. Odebrał po
pierwszym sygnale.
-Cześć
kochaniutka. Co tam? - uśmiechnęłam
się szeroko, gdy tylko usłyszałam jego głos.
-Hej Sammy. Wiem,
że mieliśmy spotkać się dopiero jutro, ale cholernie się nudzę i pomyślałam, że
może...
-Ah, nie gadaj tyle! - przerwał mi. - Zaraz wyślę ci nasz adres, wpadaj śmiało
Kira.
Rozłączyłam się i
weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i nałożyłam nowy, zdecydowanie mocniejszy.
Zrzuciłam z siebie sweter i spódnicę. Przebrałam się <klik>
i wyszłam z pomieszczenia. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół. Natknęłam się na
Zayna.
-Wychodzę. -
mruknęłam cicho, zakładając buty.
-Widzę. Niezła
pokazówa z Niallem. - prychnął i pociągnął łyka piwa z zielonej butelki. Przewróciłam
oczyma.
-Nie wiem o co ci
chodzi. - czemu akurat teraz musiałam mieć problem z włożeniem stopy w but?
Ugh, złośliwość rzeczy martwych...
-Akurat moje okno
wychodzi na podjazd. Myślałem, że zadławicie się swoimi językami.
-Mówię ci po raz
kolejny, żebyś nie wtykał nosa w nie swoje sprawy, Zayn. Na razie.
Trzasnęłam za sobą
drzwiami. Wspominałam już jak bardzo mnie on irytuje? Jeśli tak, to wspomnę
jeszcze raz.
Złapałam taksówkę i
podałam kierowcy adres. Po trzydziestu minutach dojechałam na miejsce. Wcisnęłam
taksówkarzowi dwadzieścia funtów i wyskoczyłam z auta. Wbiegłam po schodach na
trzecie piętro i po sekundzie tonęłam w ramionach Felixa. Ściskaliśmy się przez
dobre pięć minut i dopiero wtedy do mnie dotarło, jak cholernie mocno za nim
tęskniłam. Gdy tylko mnie puścił, dostrzegłam stojącą obok blondynkę. Łzy
zakręciły mi się w oczach.
Victoria.
Przyciągnęłam ją do
siebie i mocno przytuliłam. Cóż, miałyśmy bardzo trudny początek. Od pierwszego
dnia mojego pobytu w szpitalu Vicky bardzo mi dokuczała. Kurde, miałam
piętnaście lat, nawet krzywe spojrzenie bolało mnie jak cholera. Kiedy jednak
ta sama dziewczyna podpadła mi, jak i jej, zakopałyśmy topór wojenny i od
tamtej pory tworzyłyśmy nierozłączny duet. No, nie licząc Dallera.
-Kira, jak ty
wyładniałaś! - Vic zaczęła głaskać mnie po twarzy, włosach, całym ciele, na co
śmiałam się cicho. - pewnie już poderwałaś połowę Londynu, co?
-Daj spokój, przy
tobie wyglądam jak śmieć. - szturchnęłam ją łokciem w bok i rzuciłam się na
kanapę. - Długo razem mieszkacie?
-Odkąd ta szmata
wyrzuciła mnie z domu, czyli jakieś trzy miesiące. - prychnął Sam i usiadł koło
mnie.
-Słyszałam, że
znalazłaś Lou. Jak się trzymasz? - Vicky spojrzała na mnie z uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami.
-Ogólnie jest
dobrze, ale nie spędzamy ze sobą dużo czasu. Ciągle gdzieś wychodzi, ja
pracuję.
-A jak dzisiejsza
randka? - Felix spojrzał na mnie pytająco, a ja się zaśmiałam.
-Oh, przestań.
Nialler jest słodki, ale... nie jestem gotowa. - mruknęłam.
-Dobra, żadne z nas
nie jest dobre w związkach. Chodź, mała, musimy się przebrać. Idziemy zaszaleć!
Victoria pociągnęła
mnie za rękę do swojego pokoju i postawiła mnie przed szafą, mrucząc, że
przecież w tym, co mam na sobie, nie mogę wyjść do ludzi. Prychnęłam pod nosem.
Przebierałam się
już siódmy raz, bo ciągle coś było nie tak. To za długie, to za luźne, to
takie, a to śmakie. Chyba nie idziemy na pokaz mody, prawda?
W końcu blondynka
zatwierdziła swój wybór.<klik>
Czarny stanik, bez ramiączek, ze złotymi ćwiekami, dżinsowa kurteczka i, też
czarne, obcisłe spodnie ze skórzanymi wstawkami. Do tego wcisnęła mi chyba
najwyższe szpilki na świecie. Co jak co, musiałam przyznać, że wyglądałam
naprawdę nieźle. Vicky wybrała skórzaną kieckę, która odsłaniała więcej niż
powinna i buty, identyczne jak moje.
Klub, do którego
mnie zabrali, był po prostu zajebisty. Tłum ludzi, odpowiednia muzyka, tani
alkohol... żyć, nie umierać. Byłam po kilku piwach, trochę kręciło mi się w
głowie, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu mam prawo się zabawić. Felix namówił
mnie na jointa. Wiem, że nie powinnam się zgadzać, bo w końcu to przez
narkotyki trafiłam do szpitala, ale stwierdziłam, że to tylko trawa, że nic mi
się nie stanie.
Nie wiem, czy to
przez zmieszanie piwa i marihuany, czy przez grę świateł, czy to naprawdę się
działo... Widziałam Louisa. I mężczyznę, łudząco przypominającego Harry'ego
Stylesa. Całowali się. Namiętnie. Cholera! Szybko znalazłam Vic i wymyśliłam,
że źle się czuję i wracam do domu. Wyszłam z dyskoteki i, wciąż drżącą, ręką
wyciągnęłam telefon z torebki. Niestety, jedyną osobą, do której mogłam
zadzwonić był...
-Boże,
mała, czy ty wiesz, która jest godzina? - warknął, a ja od razu pożałowałam, że do niego
zadzwoniłam.
-Musisz po mnie
przyjechać. - wypaliłam i zagryzłam nerwowo wargę.
-Chyba kpisz, księżniczko.- prychnął.
Mogłam przysiąc, że w tym momencie przewrócił oczyma. Zgrzytnęłam zębami.
-Malik, to sprawa
życia i śmierci! - zdawałam sobie sprawę, że plącze mi się język, ale starałam
się brzmieć jak najbardziej naturalnie.
-Gdzie jesteś?
Wsiadłam do
czarnego samochodu. Cholernie zmarzłam, czekając na niego, więc od razu
włączyłam ogrzewanie. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
-Kto normalny się
tak ubiera? - mruknął, bardziej do siebie, więc go zignorowałam. - Serio się
coś stało, czy potrzebujesz podwózki?
-Opowiem ci w domu.
- urwałam i wlepiłam wzrok w krajobraz za szybą. - Niall już wrócił?
-Nie. -
odpowiedział krótko i do końca podróży się nie odezwał.
Wysiadłam z auta i
wolnym krokiem powędrowałam w kierunku wejścia do klatki. Kilka razy zachwiałam
się na nogach, ale wszystko zwalałam na krzywy chodnik. Pozwoliłam Malikowi
otworzyć drzwi i w międzyczasie ściągnęłam obcasy. Wturlałam się do mieszkania
i od razu uderzyłam w coś nogą. Czy ten stolik zawsze tu stał? Opadłam na fotel
i zaczęłam rozmasowywać obolałą stopę. Zayn tylko pokręcił głową rozbawiony.
-To powiesz mi w
końcu o co chodzi? - usiadł na przeciwko mnie. Wzięłam głęboki oddech.
-Widziałam Louisa.
- przygryzłam policzek od środka i wbiłam wzrok w podłogę.
-Kurwa, codziennie
go widzisz. - mruknął Mulat i zaczął podnosić się z kanapy. Zatrzymałam go
ręką.
-Był z Harrym.
Całowali się. - uniosłam na niego wzrok. Wydawał się bardziej zaskoczony ode
mnie.
-Wow. - wydusił z
siebie po jakimś czasie. -To... na pewno? Jesteś zalana!
-Dzięki. -
burknęłam. -Wszędzie rozpoznam swojego brata. To znaczy, że Larry było prawdziwe?
-Co ty możesz
wiedzieć, Kira? - prychnął i schował twarz w dłonie. - To przez Stylesa się
rozpadliśmy. Ale to nie ja powinienem ci o tym opowiadać... Na razie o niczym
nie wspominaj, zobaczymy jak się sprawy potoczą.
Kiwnęłam głową.
Malik poszedł po piwo, ale ja stwierdziłam, że mi już wystarczy. Wrócił po chwili z puszką w ręku i zajął swoje
miejsce na kanapie. Nie pamiętam co było dalej, bo usnęłam.
***
A w tym tygodniu taka nuda. Nie krzyczcie, proszę :c
Zostawcie po sobie jakiś mały komentarz. <3
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńCudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
OdpowiedzUsuńweny zycze..!
//Kxx
O JEZU SERIO!? LOU I HARRY!?
OdpowiedzUsuńmam zawał :D pozytywny zawał haha :D tego sie nie spodziewalam :D
Kręci mnie ten Zayn ;> wyczekuje gorącego romansu miedzy nim a Kirą :D
weny weny weny weny :* !
Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!
Co za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńJaram się rozdziałem omg!
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie i tego bloga ♥
To jeden z lepszych jakie czytam
Rozdział niesamowityczekam na next kochana
A może tak dwa rozdziały w tygodniu?;> :D
OdpowiedzUsuńżebym sobie na to pozwoliła, nie nadążyłabym z pisaniem :<
UsuńJeej :( Ale rozumiem, rozumiem, piszesz długie rozdziały, więc jest Ci wybaczone :D No ale, może kiedyś jakaś niespodzianeczka? :D :*
Usuńjdfnjfhfdmfbjkfdmid Jaram się *.*
OdpowiedzUsuńpisz szybko kolejny rozdział ! :)
aa , no i chciałam bym ,żebyś zajrzała na mojego bloga tak samo o Maliku : http://reallyiloveyou.blogspot.com/
i skomentowała :)
Widzę nowy szablon, świetny! :D
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze Malik jest na nim :D
musiałam zamówić, po prostu musiałam ;d
Usuńi wyszedł cudowny <3
Zaprosiłaś mnie u mnie na blogu do siebie i oto jestem! Po przeczytaniu tych dziewięciu rozdziałów, mogę wyrazić swoją opinię.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o fabułę, to trafiłaś w moje gusta, bardzo mi się podoba. Ulżyło mi, że Louis przyjął siostrę do siebie i że okazał dziewczynie wsparcie. Przykro mi się zrobiło, kiedy przeczytałam, że zespoł się rozpadł. Szczerze mówiąc, w życiu nie przypuszczałam, że dasz tutaj wątek Larry`ego. W dodatku to Harry jest powodem, dla którego zespół się rozpadł? :o Ciekawe. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.
O dziwo, polubiłam Zayna. dostrzegam w nim jego lepszą stronę. Szkoda, że Kira tego nie potrafi. Nie wiem czemu, ale jakoś nie toleruję jej z Niallem. W mojej głowie powstał obraz Kiry i Zayna i zdania nie zmienię. To pewnie przez ten wyjazd do rodziny Zayna i udawanie pary. Zabawne, że Wal się skapnęła, haha. ale dobrze, że obiecała zachować to dla siebie. Mam nadzieję, że Kira dobrze przemyśli słowa o Zaynie, które napisała Wal. Myślę, że dziewczyna ma rację. Zayn zasługuje na szansę.
Ogólnie to opowiadanie bardzo mi się podoba. Możesz być pewna, ze zyskałaś nową czytelniczkę. Dziękuję, że zaprosiłaś mnie do siebie. :) Życzę masę weny i czekam na następny rozdział!
Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/
U mnie new, http://diirty-miind.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń