Nie mogłam zasnąć.
Już nawet nie chodziło o sam fakt, że to moja pierwsza noc w nowym miejscu czy
coś takiego. Przed oczyma wciąż widziałam Louisa i Nialla, śpiewających tę
przepiękną piosenkę. Głos mojego brata znałam doskonale, więc nie zrobił na
mnie żadnego większego wrażenia. No może tekst, owszem. Byłam pewna na dwieście
procent, że sam napisał swoją zwrotkę. To nie mógł być przypadek, wykluczone.
To głos blondyna
wciąż odbijał się echem w mojej głowie. Bez zastanowienia chwyciłam laptopa,
którego kupił mi brat i włączyłam go, siadając na łóżku. Szybko pominęłam
personalizację, która pojawiła się przy pierwszym uruchomieniu sprzętu i
weszłam w przeglądarkę. Moje palce same wpisały w wyszukiwarce hasło One Direction. Od razu pojawiły się
setki zdjęć, klipy wideo, strony z informacjami o zespole... Kliknęłam na
odnośnik do teledysku Little Things. Zanim
jednak włączyłam odtwarzanie, podpięłam do komputera słuchawki. Jeszcze
brakowałoby tego, gdyby któryś z chłopaków usłyszał, jak słucham ich piosenek.
Zaśmiałam się cicho i kliknęłam PLAY. Znajome mi już dźwięki gitary popłynęły
do moich uszu, a po siedemnastu sekundach z ekranu spoglądał na mnie jakiś..
dziesięć lat młodszy Zayn. Zaczęłam chichotać, gdy dostrzegłam blond pasemko na
jego grzywce. Ciekawe czy zrobił je z własnej woli, czy jacyś specjaliści mu
kazali. Obejrzałam teledysk dwa razy, widząc jak ci chłopcy wspaniale się ze
sobą bawili. Co musiało się stać, żeby ich przyjaźń z dwoma pozostałymi się
skończyła?
Włączyłam
playlistę z ich piosenkami i w nowej karcie odpaliłam google. Wpisałam rozpad 1D i przejrzałam chyba piętnaście
linków, lecz nigdzie nie było konkretnego powodu rozwalenia się zespołu.
Najwyraźniej tylko piątka tych piosenkarzy wiedziała, co się stało. Zawiedziona
swoimi poszukiwaniami, wyłączyłam laptopa. Przyłożyłam głowę do poduszki, ale
teraz też nie dane mi było zasnąć. Słyszałam głośną muzykę, gdzieś z wnętrza
domu. Zerknęłam na zegarek, stojący na biurku. Druga osiem. Przewróciłam oczyma
i wstałam. Otworzyłam drzwi na korytarz i ogarnęłam, że cały ten hałas dochodzi
z pokoju na przeciwko. Przewróciłam oczyma i weszłam tam bez pukania.
Siedział na podłodze, tyłem do mnie, pochylony
nad czymś, czego nie widziałam. Gdy na palcach podeszłam do szafki i ściszyłam
stojącą na niej wieżę, zerwał się z miejsca. Pod jego nogami leżało kilka
kartek, ołówki.. rysował. Chyba nie chciał, żebym zobaczyła co, bo wrzucił swój
bajzel do biurka.
-Czego chcesz?
Zmierzył mnie
wzrokiem. Od czubka farbowanych, kruczoczarnych włosów, po palce u stóp.
Zajrzał mi w oczy i patrzył w nie tak intensywnie, że sama nie mogłam oderwać
wzroku od jego ciemnych tęczówek. Czułam jak na moje, aż za blade policzki
wpływa rumieniec. Zaśmiał się ironicznie i ponownie zaczął wędrować spojrzeniem
po moim ciele.
Nie utrudniłam mu tego za bardzo, bo byłam ubrana tylko w szorty i krótki top na ramiączkach. Muszę znaleźć sobie inną piżamę. Szepnęłam w duchu. Oglądał każdy mój tatuaż i pocierał brodę długimi palcami, jakby zastanawiał się nad znaczeniem każdego z nich. Ocknęłam się, gdy zauważyłam, że zbyt długo przygląda się temu na moim podbrzuszu.
Nie utrudniłam mu tego za bardzo, bo byłam ubrana tylko w szorty i krótki top na ramiączkach. Muszę znaleźć sobie inną piżamę. Szepnęłam w duchu. Oglądał każdy mój tatuaż i pocierał brodę długimi palcami, jakby zastanawiał się nad znaczeniem każdego z nich. Ocknęłam się, gdy zauważyłam, że zbyt długo przygląda się temu na moim podbrzuszu.
-Niektórzy chcą
spać. Wyłącz te jęki.
Nie czekając na
odpowiedź wyszłam. Co, do cholery, przed chwilą miało miejsce? Moje dziary były
dla mnie czymś bardzo intymnym, a on, tym swoim bezczelnym gapieniem się, tą
intymność naruszył. Zła, bardziej na siebie, głośno trzasnęłam za sobą drzwiami
i rzuciłam się na łóżko. Nie słysząc już dudniącej muzyki, szybko zasnęłam.
Rano zeszłam do
salonu. Zegarek wskazywał kilka minut po dziesiątej. Dobrze, że przebrałam się
w jeansy i sweter, bo chłodny podmuch wiatru uderzył mnie od razu po zejściu ze
schodów. Drzwi na taras były otwarte na oścież. Za nimi stał Zayn. Palił.
Weszłam do kuchni i wstawiłam czajnik na gaz. Do kubka wsypałam dwie czubate
łyżeczki kawy i usiadłam na blacie, krzyżując nogi w kostkach.
-Zrób mi też.
Mulat wszedł do
pomieszczenia i otworzył lodówkę. Prychnęłam pod nosem.
-Proszę by nie
zaszkodziło.
Postawiłam przed
nim kubek. Z czajnika wydobywał się coraz głośniejszy gwizd, więc przekręciłam
kurek i zeskoczyłam na podłogę. Zalałam kawy, swojej nie słodziłam, tylko od
razu wyszłam. Weszłam po stromych schodach i zamknęłam się w pokoju. Postawiłam
kubek na biurku i włączyłam laptopa. Usiadłam na obrotowym krześle i upiłam
łyka gorącego napoju. Weszłam na youtube i włączyłam sobie tą samą playlistę co
w nocy. W drugim oknie szukałam ofert pracy. Tylko dwie przykuły moją uwagę.
Księgarnia lub salon tatuażu. Ah, to chyba oczywiste co wolałam bardziej.
Spisałam numer telefonu do obu miejsc, tak na wszelki wypadek i wróciłam do
teledysków. Oglądałam właśnie klip do Story
of my life, kiedy łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Wybiegłam z pokoju.
-Louis!
Krzyk rozniósł się
po całym domu. Gdzie on jest?! Krzyknęłam jeszcze raz, tym razem dławiąc się
łzami. Oparłam się plecami o ścianę i osunęłam się po niej na podłogę.
Schowałam twarz w dłonie. Usłyszałam kroki, a po chwili ktoś obejmował mnie
ramieniem. Czekolada drażniła moje nozdrza. Uniosłam wzrok i napotkałam
spojrzenie kawowych tęczówek. Jęknęłam żałośnie.
-Gdzie. Jest. Mój.
Brat?! - wycedziłam przez zęby i zrzuciłam z siebie jego wielką rękę.
-Skąd mam wiedzieć?
A co, skończyły ci się chusteczki księżniczko? - prychnął.
-Oh, zamknij się
Zayn.
Wstałam i
wparowałam do sypialni Louisa. Leniwie przecierał oczy, wciąż leżąc w łóżku.
Rzuciłam się na niego z pięściami.
-Jesteś kretynem,
Lou! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić? - krzyczałam przez łzy. Próbował mnie
przytulić i uspokoić, walczyłam, ale to na nic się nie zdało. Zamknął mnie w
swoich ramionach.
-Co się kurwa
stało, Kira? - jęknął sennie lekko ochrypłym głosem.
-Jak to co? Byłeś u
dziadków! Nagrywałeś z nimi pieprzony teledysk! - ciągle krzyczałam. Nie wiem
nawet skąd miałam tyle siły w płucach. - Pewnie nie wiesz gdzie ja wtedy byłam!
-Uspokój się!
Pogadajmy na spokojnie.
Kiwnęłam głową i
wyplątałam się z jego uścisku. Otarłam łzy z policzków i położyłam się obok
niego, wtulając się w jego ciepłe ciało.
-J-ja... byłam w
psychiatryku.
-Ty chyba sobie
żartujesz. - szepnął, ale i tak wyczułam w jego głosie nutkę zdenerwowania.
Cisza z mojej strony chyba sama podsunęła mu odpowiedź. - Zabiję tego faceta!
Rozumiesz?!
-Nie. To on mnie
tam wsadził, ale... to wszystko moja wina.
-Gówno mnie to
obchodzi! Boże. - schował na chwilę twarz w dłonie i wziął głęboki oddech. -
Wszystko przeze mnie. Gdybym cię nie zostawił... gdybym nie poszedł do tego
pieprzonego X-Factora..
-Nie mów tak.
Braciszku.. - przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej.
Nie wiem czy
zasnęłam, czy po prostu odpłynęłam myślami za daleko, ale gdy otworzyłam oczy,
Louisa nie było. Wyszłam z jego pokoju i poszłam do siebie. Zgarnęłam z biurka
pusty kubek. Zeszłam na dół. Niall brzdąkał na gitarze, a pozostałej dwójki nie
było widać.
-A gdzie reszta? -
usiadłam obok blondyna, a ten odstawił instrument. Uśmiechnęłam się.
-Nie wiem. -
mruknął pod nosem, odwracając ode mnie wzrok.
-Nie ściemniaj
Horan. Mów. - słyszałam jak westchnął.
-Obiecałem! -
uniosłam brew. Kpi sobie? - Ugh... Są w Doncaster. Zayn wpadł na pomysł, żeby
tam jechać. Ja miałem tu zostać i ich kryć.
Zadrżałam. Zayn?
Albo słyszał całą naszą rozmowę, albo Lou mu powiedział. Ciekawe, czy Niall też
wie. Jęknęłam. Mężczyzna nic nie powiedział, tylko objął mnie ramieniem.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer brata. Odebrał po kilku
sygnałach, lecz jednak nie Louis.
-Zayn daj mi go do
telefonu. - mruknęłam.
-Nie
może gadać, sorry mała. Za godzinę będziemy w domu.
I się rozłączył. Co
za brak szacunku! Mała? Skrzywiłam się i odłożyłam telefon. Czekając na ich
powrót, słuchałam jak Niall gra. Dźwięki, które wychodziły spod jego palców,
były niemalże hipnotyzujące. Podciągnęłam nogi do piersi i objęłam je
ramionami. W tym momencie czułam się niesamowicie lekko, jakby wszystkie moje
problemy uciekły gdzieś bardzo daleko.
Drzwi otworzyły się
z hukiem, a do środka wszedł Zayn. Prawie ciągnął Louisa za sobą, więc zerwałam
się z kanapy i podbiegłam do brata.
-Co mu się kurwa
stało?
Podbite oko i
rozcięta warga. Posadziłam go na stole w kuchni i namoczyłam ścierkę. W
międzyczasie Zayn dał mu worek z lodem, który Lou przyłożył do oka. Wilgotną
szmatką przejechałam po zakrwawionej wardze, na co syknął cicho. Opatrzyłam mu
ranę, która jednak niczym nie przypominała rozcięcia, tylko po prostu głębsze
zadrapanie.
-Po co tam
pojechałeś? - usiadłam mu na kolanach i objęłam go za szyję. Zayn posłał mi
dziwne spojrzenie. Wzruszyłam ramionami.
-Sukinsyn dostał
nauczkę. - ostatni raz splunął krwią na brudną ścierkę.
-Louis, to nasz
ojczym. Nie bronię go, ale nie musiałeś tam jechać i się z nim bić. -
westchnęłam.
-O nie, kochana. On
mnie pobił, ale to Zayn nieźle go poturbował.
Spojrzałam na
Mulata nieco zdziwiona. Uśmiechnął się kpiąco i przeczesał grzywkę dłonią.
Skoro był po bójce to dlaczego wyglądał tak... olśniewająco?
-Dobra, koniec
użalania się. - Horan wpadł do kuchni i oparł się tyłkiem o blat. - Co z
dzisiejszą imprezą?
Już chciałam się
sprzeciwić, ale Lou krzyknął, żeby się szykować. Pokręciłam głową rozbawiona i
ucałowałam brata w policzek. Wstałam i poszłam do siebie. Stanęłam przed pełną
szafą z dylematem pod tytułem "W co się ubrać? "
-Kira, rusz dupsko!
- usłyszałam krzyk Nialla i zachichotałam cicho.
Zamknęłam za sobą
drzwi i przewiesiłam małą torebkę przez ramię. Odwróciłam się i wpadłam na
Zayna. Przewróciłam oczyma.
-Wyglądasz jak
kurwa.
Rzucił, a ja
otworzyłam szeroko oczy. Przeszedł obok mnie, wsuwając dłonie do kieszeni.
Stałam zdumiona jeszcze krótką chwilę. Zastanawiałam się czy nie wrócić i nie
przebrać się w coś innego. Czarne, wysokie koturny, jasne dżinsy, bordowy top
do pępka i skórzana kurteczka. Co w tym kurewskiego, do cholery? Zamrugałam
kilka razy, nie pozwalając nieproszonym łzom spłynąć po policzkach.
-Wow, kochana, ale
się odpieprzyłaś!
Niall chwycił mnie
za rękę i wyprowadził z domu. Wsiedliśmy do taksówki. Malik posłał mi pełne
cynizmu spojrzenie, a we mnie się zagotowało. Wysiadając z auta pchnęłam go
barkiem, niby niechcący. Wcisnęłam bramkarzowi dwudziestofuntowy banknot i
zniknęłam we wnętrzu klubu.
Kto sie czubi, ten sie lubi! :D
OdpowiedzUsuńciekawi mnie przebieg imprezy :)
Och zdecydowanie się nie lubią tak bardzo że się w sobie zakochaja :-D super rozdział i kurde Zayn wpiepszyl jej ojczymowi bomba niecierpliwie czekam na nexta ta impreza może byc ciekawa pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńJuż chcę, aby Kira i Zayn byli razem <33
OdpowiedzUsuńRozdział cudo ;3 czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział :3
Cudowne opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńtop do pępka i co w tym kurewskiego ?
OdpowiedzUsuńchyba jednak wszystko, ale spoczko :)
rozdział fajowy :D