środa, 10 września 2014

Trzy.

Nie mogłam zasnąć. Już nawet nie chodziło o sam fakt, że to moja pierwsza noc w nowym miejscu czy coś takiego. Przed oczyma wciąż widziałam Louisa i Nialla, śpiewających tę przepiękną piosenkę. Głos mojego brata znałam doskonale, więc nie zrobił na mnie żadnego większego wrażenia. No może tekst, owszem. Byłam pewna na dwieście procent, że sam napisał swoją zwrotkę. To nie mógł być przypadek, wykluczone.
To głos blondyna wciąż odbijał się echem w mojej głowie. Bez zastanowienia chwyciłam laptopa, którego kupił mi brat i włączyłam go, siadając na łóżku. Szybko pominęłam personalizację, która pojawiła się przy pierwszym uruchomieniu sprzętu i weszłam w przeglądarkę. Moje palce same wpisały w wyszukiwarce hasło One Direction. Od razu pojawiły się setki zdjęć, klipy wideo, strony z informacjami o zespole... Kliknęłam na odnośnik do teledysku Little Things. Zanim jednak włączyłam odtwarzanie, podpięłam do komputera słuchawki. Jeszcze brakowałoby tego, gdyby któryś z chłopaków usłyszał, jak słucham ich piosenek. Zaśmiałam się cicho i kliknęłam PLAY. Znajome mi już dźwięki gitary popłynęły do moich uszu, a po siedemnastu sekundach z ekranu spoglądał na mnie jakiś.. dziesięć lat młodszy Zayn. Zaczęłam chichotać, gdy dostrzegłam blond pasemko na jego grzywce. Ciekawe czy zrobił je z własnej woli, czy jacyś specjaliści mu kazali. Obejrzałam teledysk dwa razy, widząc jak ci chłopcy wspaniale się ze sobą bawili. Co musiało się stać, żeby ich przyjaźń z dwoma pozostałymi się skończyła?
Włączyłam playlistę z ich piosenkami i w nowej karcie odpaliłam google. Wpisałam rozpad 1D i przejrzałam chyba piętnaście linków, lecz nigdzie nie było konkretnego powodu rozwalenia się zespołu. Najwyraźniej tylko piątka tych piosenkarzy wiedziała, co się stało. Zawiedziona swoimi poszukiwaniami, wyłączyłam laptopa. Przyłożyłam głowę do poduszki, ale teraz też nie dane mi było zasnąć. Słyszałam głośną muzykę, gdzieś z wnętrza domu. Zerknęłam na zegarek, stojący na biurku. Druga osiem. Przewróciłam oczyma i wstałam. Otworzyłam drzwi na korytarz i ogarnęłam, że cały ten hałas dochodzi z pokoju na przeciwko. Przewróciłam oczyma i weszłam tam bez pukania. 
Siedział na podłodze, tyłem do mnie, pochylony nad czymś, czego nie widziałam. Gdy na palcach podeszłam do szafki i ściszyłam stojącą na niej wieżę, zerwał się z miejsca. Pod jego nogami leżało kilka kartek, ołówki.. rysował. Chyba nie chciał, żebym zobaczyła co, bo wrzucił swój bajzel do biurka.
-Czego chcesz?
Zmierzył mnie wzrokiem. Od czubka farbowanych, kruczoczarnych włosów, po palce u stóp. Zajrzał mi w oczy i patrzył w nie tak intensywnie, że sama nie mogłam oderwać wzroku od jego ciemnych tęczówek. Czułam jak na moje, aż za blade policzki wpływa rumieniec. Zaśmiał się ironicznie i ponownie zaczął wędrować spojrzeniem po moim ciele. 
Nie utrudniłam mu tego za bardzo, bo byłam ubrana tylko w szorty i krótki top na ramiączkach. Muszę znaleźć sobie inną piżamę. Szepnęłam w duchu. Oglądał każdy mój tatuaż i pocierał brodę długimi palcami, jakby zastanawiał się nad znaczeniem każdego z nich. Ocknęłam się, gdy zauważyłam, że zbyt długo przygląda się temu na moim podbrzuszu.
-Niektórzy chcą spać. Wyłącz te jęki.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam. Co, do cholery, przed chwilą miało miejsce? Moje dziary były dla mnie czymś bardzo intymnym, a on, tym swoim bezczelnym gapieniem się, tą intymność naruszył. Zła, bardziej na siebie, głośno trzasnęłam za sobą drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Nie słysząc już dudniącej muzyki, szybko zasnęłam.

Rano zeszłam do salonu. Zegarek wskazywał kilka minut po dziesiątej. Dobrze, że przebrałam się w jeansy i sweter, bo chłodny podmuch wiatru uderzył mnie od razu po zejściu ze schodów. Drzwi na taras były otwarte na oścież. Za nimi stał Zayn. Palił. Weszłam do kuchni i wstawiłam czajnik na gaz. Do kubka wsypałam dwie czubate łyżeczki kawy i usiadłam na blacie, krzyżując nogi w kostkach.
-Zrób mi też.
Mulat wszedł do pomieszczenia i otworzył lodówkę. Prychnęłam pod nosem.
-Proszę by nie zaszkodziło.
Postawiłam przed nim kubek. Z czajnika wydobywał się coraz głośniejszy gwizd, więc przekręciłam kurek i zeskoczyłam na podłogę. Zalałam kawy, swojej nie słodziłam, tylko od razu wyszłam. Weszłam po stromych schodach i zamknęłam się w pokoju. Postawiłam kubek na biurku i włączyłam laptopa. Usiadłam na obrotowym krześle i upiłam łyka gorącego napoju. Weszłam na youtube i włączyłam sobie tą samą playlistę co w nocy. W drugim oknie szukałam ofert pracy. Tylko dwie przykuły moją uwagę. Księgarnia lub salon tatuażu. Ah, to chyba oczywiste co wolałam bardziej. Spisałam numer telefonu do obu miejsc, tak na wszelki wypadek i wróciłam do teledysków. Oglądałam właśnie klip do Story of my life, kiedy łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Wybiegłam z pokoju.
-Louis!
Krzyk rozniósł się po całym domu. Gdzie on jest?! Krzyknęłam jeszcze raz, tym razem dławiąc się łzami. Oparłam się plecami o ścianę i osunęłam się po niej na podłogę. Schowałam twarz w dłonie. Usłyszałam kroki, a po chwili ktoś obejmował mnie ramieniem. Czekolada drażniła moje nozdrza. Uniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie kawowych tęczówek. Jęknęłam żałośnie.
-Gdzie. Jest. Mój. Brat?! - wycedziłam przez zęby i zrzuciłam z siebie jego wielką rękę.
-Skąd mam wiedzieć? A co, skończyły ci się chusteczki księżniczko? - prychnął.
-Oh, zamknij się Zayn.
Wstałam i wparowałam do sypialni Louisa. Leniwie przecierał oczy, wciąż leżąc w łóżku. Rzuciłam się na niego z pięściami.
-Jesteś kretynem, Lou! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić? - krzyczałam przez łzy. Próbował mnie przytulić i uspokoić, walczyłam, ale to na nic się nie zdało. Zamknął mnie w swoich ramionach.
-Co się kurwa stało, Kira? - jęknął sennie lekko ochrypłym głosem.
-Jak to co? Byłeś u dziadków! Nagrywałeś z nimi pieprzony teledysk! - ciągle krzyczałam. Nie wiem nawet skąd miałam tyle siły w płucach. - Pewnie nie wiesz gdzie ja wtedy byłam!
-Uspokój się! Pogadajmy na spokojnie.
Kiwnęłam głową i wyplątałam się z jego uścisku. Otarłam łzy z policzków i położyłam się obok niego, wtulając się w jego ciepłe ciało.
-J-ja... byłam w psychiatryku.
-Ty chyba sobie żartujesz. - szepnął, ale i tak wyczułam w jego głosie nutkę zdenerwowania. Cisza z mojej strony chyba sama podsunęła mu odpowiedź. - Zabiję tego faceta! Rozumiesz?!
-Nie. To on mnie tam wsadził, ale... to wszystko moja wina.
-Gówno mnie to obchodzi! Boże. - schował na chwilę twarz w dłonie i wziął głęboki oddech. - Wszystko przeze mnie. Gdybym cię nie zostawił... gdybym nie poszedł do tego pieprzonego X-Factora..
-Nie mów tak. Braciszku.. - przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej.
Nie wiem czy zasnęłam, czy po prostu odpłynęłam myślami za daleko, ale gdy otworzyłam oczy, Louisa nie było. Wyszłam z jego pokoju i poszłam do siebie. Zgarnęłam z biurka pusty kubek. Zeszłam na dół. Niall brzdąkał na gitarze, a pozostałej dwójki nie było widać.
-A gdzie reszta? - usiadłam obok blondyna, a ten odstawił instrument. Uśmiechnęłam się.
-Nie wiem. - mruknął pod nosem, odwracając ode mnie wzrok.
-Nie ściemniaj Horan. Mów. - słyszałam jak westchnął.
-Obiecałem! - uniosłam brew. Kpi sobie? - Ugh... Są w Doncaster. Zayn wpadł na pomysł, żeby tam jechać. Ja miałem tu zostać i ich kryć.
Zadrżałam. Zayn? Albo słyszał całą naszą rozmowę, albo Lou mu powiedział. Ciekawe, czy Niall też wie. Jęknęłam. Mężczyzna nic nie powiedział, tylko objął mnie ramieniem. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer brata. Odebrał po kilku sygnałach, lecz jednak nie Louis.
-Zayn daj mi go do telefonu. - mruknęłam.
-Nie może gadać, sorry mała. Za godzinę będziemy w domu.
I się rozłączył. Co za brak szacunku! Mała? Skrzywiłam się i odłożyłam telefon. Czekając na ich powrót, słuchałam jak Niall gra. Dźwięki, które wychodziły spod jego palców, były niemalże hipnotyzujące. Podciągnęłam nogi do piersi i objęłam je ramionami. W tym momencie czułam się niesamowicie lekko, jakby wszystkie moje problemy uciekły gdzieś bardzo daleko.
Drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł Zayn. Prawie ciągnął Louisa za sobą, więc zerwałam się z kanapy i podbiegłam do brata.
-Co mu się kurwa stało?
Podbite oko i rozcięta warga. Posadziłam go na stole w kuchni i namoczyłam ścierkę. W międzyczasie Zayn dał mu worek z lodem, który Lou przyłożył do oka. Wilgotną szmatką przejechałam po zakrwawionej wardze, na co syknął cicho. Opatrzyłam mu ranę, która jednak niczym nie przypominała rozcięcia, tylko po prostu głębsze zadrapanie.
-Po co tam pojechałeś? - usiadłam mu na kolanach i objęłam go za szyję. Zayn posłał mi dziwne spojrzenie. Wzruszyłam ramionami.
-Sukinsyn dostał nauczkę. - ostatni raz splunął krwią na brudną ścierkę.
-Louis, to nasz ojczym. Nie bronię go, ale nie musiałeś tam jechać i się z nim bić. - westchnęłam.
-O nie, kochana. On mnie pobił, ale to Zayn nieźle go poturbował.
Spojrzałam na Mulata nieco zdziwiona. Uśmiechnął się kpiąco i przeczesał grzywkę dłonią. Skoro był po bójce to dlaczego wyglądał tak... olśniewająco?
-Dobra, koniec użalania się. - Horan wpadł do kuchni i oparł się tyłkiem o blat. - Co z dzisiejszą imprezą?
Już chciałam się sprzeciwić, ale Lou krzyknął, żeby się szykować. Pokręciłam głową rozbawiona i ucałowałam brata w policzek. Wstałam i poszłam do siebie. Stanęłam przed pełną szafą z dylematem pod tytułem "W co się ubrać? "

-Kira, rusz dupsko! - usłyszałam krzyk Nialla i zachichotałam cicho.
Zamknęłam za sobą drzwi i przewiesiłam małą torebkę przez ramię. Odwróciłam się i wpadłam na Zayna. Przewróciłam oczyma.
-Wyglądasz jak kurwa.
Rzucił, a ja otworzyłam szeroko oczy. Przeszedł obok mnie, wsuwając dłonie do kieszeni. Stałam zdumiona jeszcze krótką chwilę. Zastanawiałam się czy nie wrócić i nie przebrać się w coś innego. Czarne, wysokie koturny, jasne dżinsy, bordowy top do pępka i skórzana kurteczka. Co w tym kurewskiego, do cholery? Zamrugałam kilka razy, nie pozwalając nieproszonym łzom spłynąć po policzkach.
-Wow, kochana, ale się odpieprzyłaś!
Niall chwycił mnie za rękę i wyprowadził z domu. Wsiedliśmy do taksówki. Malik posłał mi pełne cynizmu spojrzenie, a we mnie się zagotowało. Wysiadając z auta pchnęłam go barkiem, niby niechcący. Wcisnęłam bramkarzowi dwudziestofuntowy banknot i zniknęłam we wnętrzu klubu.

6 komentarzy:

  1. Kto sie czubi, ten sie lubi! :D
    ciekawi mnie przebieg imprezy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och zdecydowanie się nie lubią tak bardzo że się w sobie zakochaja :-D super rozdział i kurde Zayn wpiepszyl jej ojczymowi bomba niecierpliwie czekam na nexta ta impreza może byc ciekawa pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. Już chcę, aby Kira i Zayn byli razem <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudo ;3 czekam na następny ;D
    U mnie nowy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. top do pępka i co w tym kurewskiego ?
    chyba jednak wszystko, ale spoczko :)
    rozdział fajowy :D

    OdpowiedzUsuń