Byłam okropnie
pijana. Nienawidzę tego uczucia, ale cóż poradzić? Tańczyłam po środku
parkietu, zastanawiając się gdzie są chłopcy. Zostawiłam ich przed klubem i nie
spotkałam do tej pory. Owszem, wypatrywałam ich, lecz ani śladu. W końcu
zaprzestałam poszukiwań i po prostu rzuciłam się w wir dobrej zabawy.
Poczułam jak czyjeś
ręce oplatają mnie w talii. Nie zwróciłam na to uwagi i dalej poruszałam się do
rytmu głośnej muzyki. Mój "partner" chyba to zrozumiał i przycisnął
mnie do siebie jeszcze bardziej. Co za
namolny typ! Odwróciłam się i zamarłam, spojrzawszy w ciemne tęczówki.
-Co ty kurwa
robisz?
Zayn zaśmiał się i
pokręcił głową. Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w kierunku
wyjścia.
-Lou kazał mi cię
odwieźć. Podobno za dużo wypiłaś.
Prychnęłam cicho.
Parę razy potknęłam się o własne nogi, to tyle. Skąd mój brat mógł to wiedzieć?
-Sama dam sobie
radę, nie musisz się o mnie martwić. - wyciągnęłam Marlboro z torebki i
odpaliłam jednego. Zaciągnęłam się głęboko.
-Kto powiedział, że
się martwię? Nie myśl za dużo, mała.
Zgrzytnęłam zębami.
Wyrzuciłam pół papierosa, gdy Zayn zatrzymał taksówkę. Co za marnotrawstwo...
Wsiadłam na tylnie siedzenie i zapięłam pas. Mulat nie odezwał się całą drogę.
Stanąwszy na
korytarzu kamienicy, oparłam się ramieniem o ścianę. Ściągnęłam buty i
chwiejnym krokiem weszłam za mężczyzną do mieszkania. Rzuciłam torebkę gdzieś w
kąt, to samo zrobiłam z kurtką. Podeszłam do srebrnej lodówki i wyciągnęłam z
niej butelkę piwa. W szufladzie znalazłam otwieracz i po chwili kapsel
wylądował w koszu. Usiadłam na blacie i wyciągnęłam telefon. Odblokowałam go i
weszłam w nieodczytaną wiadomość.
Od:
Lou.
Dojechałaś?
Sorry za Zayna, ale ja i Niall chyba nie wrócimy na noc. Chyba wiesz co mam na
myśli. Kocham Cię Kira.
Zaśmiałam się i
pociągnęłam łyka ze szklanej butelki. Wystukałam odpowiedź.
Do:
Lou.
Ta,
dojechałam. Zayn to frajer. Nie pij więcej, bo skoro wyznajesz mi miłość,
sądzę, że ci wystarczy. Pilnuj Horana.
xx,
K.
Zostawiłam telefon
na blacie i potoczyłam się do łazienki. Związałam włosy w niedbały kucyk,
załatwiłam potrzebę fizjologiczną i wyszłam. Mulat siedział na kanapie, a gdy
tylko dostrzegł, że przechodzę obok, spojrzał na mnie z ukosa.
-Nie jestem
frajerem.
Zarumieniłam się.
Skąd, do cholery, wiedział co napisałam bratu? Trzepnęłam go w ramię.
-Jeszcze raz
tkniesz coś mojego, to przysięgam, że..
-Zluzuj, Tommo do
mnie napisał. - przerwał mi, wyciągając rękę z telefonem. Wczytałam się w treść
smsa. Kira mówi, żeś frajer. Ogarnij się.
Zaśmiałam się.
Wzięłam z kuchni swoje piwo i wróciłam do salonu. Jednym haustem opróżniłam pół
butelki. Rozsiadłam się na fotelu i złapałam za pilot. Skakałam po kanałach,
lecz w końcu wyłączyłam odbiornik. O tej porze leciało albo porno, albo
reklamy.
-Czemu byłaś w
psychiatryku? - wow, niech żyje delikatność, panie Malik!
-Co się to kurwa
obchodzi? - warknęłam, tonąc w barwie jego brązowych oczu.
-Jeśli ty mi nie
powiesz, powie mi Louis, co za różnica? - syknął, jeszcze bardziej jadowitym
tonem niż ja. Wzruszyłam ramionami.
-Próba samobójcza.
- rzuciłam obojętnie. Zamknięty rozdział.
-Oh, co się stało?
Kłótnie z chłopakiem? - zaśmiał się kpiąco. Miałam ochotę mu przywalić.
-Nie miałam
chłopaka. Słuchaj, nie wiem co cię to interesuje, ale przestań wtykać nos w nie
swoje sprawy, okej? - mruknęłam. Wciąż się we mnie wpatrywał, a ja nie
potrafiłam rozgryźć tego spojrzenia.
-Dajesz, mała, podkręcę
cię jeszcze trochę, a wszystko mi wyśpiewasz.
-Kurwa, Zayn, daj
mi spokój! - zacisnęłam dłonie w pięści. Po co on to roztrząsał?
-Dam, jeśli mi
powiesz. - jęknęłam cicho i odstawiłam, pustą już, butelkę na stolik.
-Lou mnie zostawił.
Wszystko obróciło się przeciwko mnie. Gnębili mnie w szkole, pewnego razu ktoś
zaszedł mnie od tyłu, a ja zobaczyłam tylko blond warkoczyk w jego ręku. Kiedy
włosy mi odrosły przemalowałam się na czarno. Mark dostał świra, ja coraz
bardziej zamykałam się w sobie. Matka miała mnie w dupie, tak samo jak siostry.
Wychodziłam tylko do szkoły, resztę czasu spędzałam w łóżku. Wytykali mnie
palcami. Patrzcie, to ta dziwaczka, która
boi się własnego cienia. W dziesiątej klasie poznałam Davida. Najfajniejszy
chłopak w szkole, czaisz? Zainteresował się mną, a ja myślałam, że na serio.
Zabawił się mną, upokorzył i zostawił. Wtedy prawie przedawkowałam. Ojczym mnie
znalazł, zaćpaną na ulicy, leżącą w kałuży własnych rzygów. Ale ironia, nie?
Wpakował mnie do tego szpitala. Tam zaczęłam się dziarać. Jeden lekarz był w
tym dobry i wbrew chyba wszystkim możliwym zasadom tatuował nas, wariatów. Stwierdzili
u mnie depresję i zaburzenia lękowe. Problem w tym, że ja naprawdę czułam się
jak chora psychicznie. Może dlatego dałam tak sobą pomiatać Markowi. Wmawiał
mi, że jestem słaba, nic nie znaczę, że nawet Louis mnie zostawił. Ale oni nie
wiedzieli, że znałam prawdę. Że to on go wykopał. Skończyłam szkołę i uciekłam.
Cała moja historia. A teraz się pierdol.
Wstałam, ocierając
łzy, które pojawiły się znikąd i poszłam na górę. Co ja zrobiłam? Po cholerę mu
o wszystkim opowiedziałam? Przez ten krótki okres czasu poznałam go na tyle,
żeby wiedzieć, że wykorzysta tą wiedzę przeciwko mnie. Idiotka, przeszło mi przez myśl. Przebrałam się w piżamę i
położyłam się do łóżka.
Usłyszałam ciche
pukanie. Wynocha!, krzyknęłam, jednak
Zayn i tak wszedł do mojego pokoju. Nakryłam się kołdrą po czubek głowy. Czułam
jak siada obok mnie.
-Ej, sorry. Nie
wiedziałem, że to aż tak dramatyczne. - wyjrzałam jednym okiem. W ciemności i
tak dostrzegłam, jak jego oczy... błyszczały.
-Tsa. To wszystko?
- podniosłam się na łokciach i zapaliłam lampkę.
-Nie. - spojrzał na
mnie. - Louis o tym wie?
-Oczywiście, że
nie! I nie ma prawa się dowiedzieć, jasne? - zmrużyłam powieki i zacisnęłam dłoń
na jego ramieniu. Wbijałam paznokcie w jego aksamitną skórę, ale jego to nie
ruszało.
-Kiedyś będziesz
musiała mu powiedzieć, mała. - wstał i zrobił kilka kroków w kierunku drzwi.
-Zayn? - jego imię
zawisło między nami w powietrzu. - Dzięki.
-Za? - odwrócił się
i spojrzał na mnie ostatni raz. Serce fiknęło mi koziołka.
-Za skopanie mu
dupy. Dobranoc.
Odwróciłam się
twarzą do ściany, nie czekając na odpowiedź. Zgasiłam światło i chwilę później
zasnęłam.
Ktoś wszedł do
mojego pokoju. Otworzyłam oczy, lecz w tej ciemnicy dostrzegłam tylko zarys
sylwetki.
-Czego? -
mruknęłam, ale odpowiedzi nie dostałam. Usiadłam i zapaliła lampkę. - Horan?
-Oh, Kira. -
potknął się o coś leżącego na podłodze. Zaśmiałam się cicho. - Jestem taki
śpiący!
-To na co czekasz? Idź
do siebie i...
Niall jednak
przewrócił się na moje łóżko. Pomruczał coś jeszcze chwilę i zasnął. Siedziałam
zaskoczona jeszcze przez dłuższą chwilę. Ostrożnie wstałam, zakryłam go kołdrą
i wyszłam z pokoju. Przecież mieli nie wracać. Zajrzałam do Louisa. Jego nie
było. Wzruszyłam ramionami. Weszłam jeszcze na chwilę do siebie, wzięłam z biurka zeszyt i kilka ołówków.
Siedziałam na
kanapie w salonie i wpatrywałam się w to, co narysowałam. Z kartki patrzyły na
mnie dwie pary oczu. Jedne przymrużone,
ciemne. Drugie zaś szeroko otwarte, roześmiane, z iskierkami tańczącymi wokół
źrenic. Chyba nie ciężko zgadnąć, które do kogo należały. Jeden z nich spał
sobie smacznie w moim pokoju, a drugi... cóż, przerażał mnie. Był cholernie
dziwny, pałał do mnie ogromną niechęcią, sama nie wiedziałam dlaczego. Moja
ręka znów zaczęła śmigać po kartce. Trzecia para oczu spoglądała na mnie z
miłością. Louis. Strasznie się cieszę, że udało mi się go odnaleźć. W sumie nie
było ciężko. W Google wpisałam po prostu coś na kształt Gdzie mieszka Louis Tomlinson.
Obudziłam się i
niemal poskoczyłam. Zayn wpatrywał się w moje szkice i pocierał palcami brodę.
Coś go drażniło. Kaszlnęłam cicho, żeby uświadomić mu, że już nie śpię.
-To twoje? -
spytał, nie unosząc wzroku od kartki.
-Nie, krasnoludki
odwiedziły mnie w nocy. - przewróciłam oczyma. - Jasne, że moje. Oddaj.
Wyciągnęłam dłoń,
ale on chyba nie miał zamiaru spełnić mojej prośby. Wpadłam na mały pomysł.
Zerwałam się i popędziłam po schodach. Wpadłam do sypialni Malika i z szuflady
biurka wyciągnęłam jego szkicownik, i pojedyncze kartki. Szybko przeglądałam
rysunki, niektóre były faktycznie dobre.
-Pożałujesz tego.
Warknął, ale jego
słowa wyleciały mi drugim uchem. Z otwartego szkicownika wyleciała jedna
strona. Podniosłam ją i zamarłam. On... rysował mnie. Szkic był skończony.
Wyglądałam jak żywa! Cholera, nawet tatuaże odwzorował identycznie! Resztę w
sumie też. Włosy spięte w kok na czubku
głowy, chociaż pojedyncze pasma opadły na twarz. Nawet biżuteria wyglądała jak
ta, którą noszę.
-To jest piękne,
Zayn. - wyszeptałam cicho, nie podnosząc wzroku z rysunku.
Wyrwał mi kartkę z
dłoni i zgniótł ją. Jęknęłam cicho.
-Jak mogłeś? -
pchnęłam go lekko i zacisnęłam pięść na jego koszulce.
-To należy do mnie,
więc zrobię z tym co chcę. Wyjdź. - szarpnął mnie za rękę. Zaśmiałam się
gorzko.
-W dupie mam ten
obrazek! Po co to narysowałeś? Wolę nie wiedzieć co sobie robisz, gdy na to
patrzysz. - wzdrygnęłam się. Usłyszałam jego śmiech.
-Mała, nie
wyobrażaj sobie za dużo. Sprawdzałem tylko swoją pamięć.
Wzruszyłam
ramionami i, jak najszybciej potrafiłam, wyszłam z jego pokoju. Zdenerwował
mnie, cholernie. Weszłam do siebie. Kurwa, zapomniałam, że Niall tu jest.
Usiadłam na krześle przy biurku i wlepiłam wzrok w blondyna. Spał tak słodko.
Na ustach tkwił cień uśmiechu, rękę miał wsadzoną pod głowę, a drugą obejmował
poduszkę. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wzięłam telefon i wyszłam.
Usiadłam na
krześle, na tarasie. Wietrzysko wiało niemiłosiernie, ale nie zwracałam na to
uwagi. Wybrałam numer do studia tatuażu. Ktoś odebrał po czwartym sygnale.
-Devil Ink, słucham? - mężczyzna z
seksowną chrypką w głosie. Podoba mi się to.
-Umm, znalazłam
ogłoszenie, że potrzebujecie kogoś na pół etatu. - wyrecytowałam do słuchawki.
-Owszem. Mogłabyś przyjść jeszcze dziś?
Zobaczymy czy się nadasz. - zaśmiał się krótko. Podał mi adres i się
rozłączył.
Przebrałam się w
łazience, żeby nie zbudzić Horana i wyszłam. Napisałam do Louisa.
Do:
Lou.
Nie
wiem gdzie jesteś, ani o której wrócisz. Jestem na rozmowie o pracę. Zadzwoń
jak najszybciej.
xx,
K.
Odpowiedź przyszła
niemal po sekundzie.
Od:
Lou.
Ty
zadzwoń jak będzie po wszystkim. Wpadnę po Ciebie.
Nie odpisałam mu,
tylko schowałam telefon do kieszeni. Wyciągnęłam fajki i jedną odpaliłam. Do
studia nie miałam daleko, co było kolejnym plusem pracy tam. Spokojnym tempem,
dojście zajęło mi piętnaście minut. Weszłam do środka. Za ladą stał bardzo, ale
to bardzo przystojny mężczyzna. To pewnie z nim rozmawiałam przez telefon.
Wydawał mi się dziwnie znajomy, ale na daną chwilę nie potrafiłam odpowiedzieć
sobie skąd.
-Hej. Jestem Kira,
dzwoniłam. - podeszłam do niego i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne. Umiesz
obsługiwać maszynkę? - uniósł pytająco brew, a ja kiwnęłam głową.
-Uczyłam się,
zrobiłam kilka tatuaży. Oprócz tego umiem przekłuwać. Mam nawet zrobiony kurs.
- zaczęłam szperać w torebce, w poszukiwaniu dokumentu. Jak dobrze, że wszystko
co ważne przechowywałam zapisane na e-mailu.
-Spoko, wierzę ci.
Jestem James. - wyszedł zza lady i ucałował mnie w policzek. Zarumieniłam się.
-To jak? Dostanę
szansę? - zaśmiałam się cicho.
-Zaczynasz od
zaraz. - mrugnął i przeszedł w głąb pomieszczenia. Wytłumaczył mi pokrótce co i
gdzie się znajduje. - W razie czego, śmiało pytaj.
Pokiwałam głową i
wrzuciłam torebkę za kontuar. Po godzinie już czułam, że dostanę tę pracę. Na
polecenia James'a wykonałam kilka szkiców, a nawet przekułam dwa języki i kilka
par uszu. Telefon zawibrował mi w kieszeni.
Od:
Lou.
Jak
tam? Wyślij adres, zaraz będę.
***
Jestem z kolejnym rozdziałem! :> Jak już może niektórzy czytali na restless-life, rozdziały postaram się wstawiać regularnie, co tydzień.
Dziękuję za wszystkie komentarze, nawet nie wiecie jaka to dla mnie frajda je czytać <3 Do następnego, misiaki :*
No rozkręca się akcja :d podoba mi się czekam na nexta pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńlicze na male co nieco miedzy Kirą a Zaynem :D łuhu! :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nie teraz, ale spokoojnie :D
UsuńBoże to jest zajebiste! *_*
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://flawless-fanfiction-onedirection.blogspot.com/ < Czytanko? Komentarze? <3
Świetny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuńM.
ZAJEBISTE !!!!!!
OdpowiedzUsuń