wtorek, 23 września 2014

Pięć.

Siedziałam na wysokim stołku i przerysowywałam wzór na specjalną kalkę. James tatuował jakąś laskę, która zażyczyła sobie króliczka playboya, tuż nad miejscem intymnym. Żałosne. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwoneczka, który oznaczał, że ktoś wszedł do salonu. Podniosłam wzrok i zauważyłam Louisa i Zayna. A ten drugi czego tu szukał? Panienka, którą mój szef skończył dziarać, podeszła zapłacić. Wydrukowałam jej paragon, dałam kartkę z instrukcją pielęgnacji i innymi szczegółami, i pożegnałam się, życząc miłego dnia.
-Proszę proszę, kogo to moje oczy widzą. - James stanął obok mnie i założył ręce na piersi.
-Liam. - Zayn warknął. Zauważyłam jak napina każdy możliwy mięsień. Liam? Przecież to... cholera. Jak mogłam go nie poznać?
-Oszczędź sobie, Malik. Czego chcecie? - nie odzywałam się ani słowem, tylko wciąż krążyłam wzrokiem po trójce mężczyzn.
-Przyjechaliśmy po Kirę. Pakuj się mała. - Mulat kiwnął głową w kierunku drzwi. Prychnęłam.
-Nigdzie się nie wybieram. Lou, spadajcie stąd. Pogadamy w domu. - popatrzyłam na brata błagalnym wzrokiem. Wyszli bez słowa. Jęknęłam cicho.
-Zayn to twój facet? - spytał mnie James, a może Liam. Już sama nie wiedziałam, którym imieniem go nazywać.
-Oszalałeś? Nie cierpię go. - mruknęłam. - Louis to mój brat.
-Brat? Myślałem, że ma tylko pięć sióstr. - spojrzał na mnie z ukosa.
-Ta, o mnie się raczej nie mówiło.. - wzruszyłam ramionami i wróciłam do przekalkowywania. - Przepraszam za nich. Sama nie wiem, co sobie myśleli.
Zaśmiał się, powiedział, żebym się nie martwiła i poszedł sprzątać. Czyli jednak będę miała tę pracę? Strasznie mi na tym zależało. Do końca zmiany przekułam jeszcze kilka różnych części ciała. Pożegnałam się z Liamem, który kazał mi wrócić w poniedziałek. Podziękowałam mu i wyszłam na ruchliwą ulicę.

-Co w was wstąpiło?! - wydarłam się na siedzącą na kanapie dwójkę. - Już myślałam, że James mnie wykopie! Musiałam go za ciebie przepraszać, Malik!
-Zluzuj. Po prostu Payne to frajer. - syknął w moim kierunku.
-Na pewno nie jest gorszy od ciebie, Zayn. - warknęłam i rzuciłam w niego butelką wody, którą trzymałam w ręku.
Wkurzył się, ale gdzieś miałam jego krzyki i po prostu zamknęłam się w swoim pokoju. Ze złości zbiłam lampkę. Żarówka i szklany klosz rozsypały się na kawałeczki. Hałas chyba przyciągnął Nialla, który szybko znalazł się u mojego boku. Zaczęłam zbierać szkło, ale przy okazji tylko pokaleczyłam palce.
-Zostaw. Zaraz to posprzątam, teraz chodź.
Pociągnął mnie za sobą. Górna łazienka była zajęta, ale, wbrew moim sprzeciwom, zaprowadził mnie na dół. Zayn, gdy tylko zobaczył krew na moich rękach, wybuchł śmiechem.
-Księżniczko, taka mała kłótnia nie jest powodem do odebrania sobie życia.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego. Okładałam go pięściami na oślep. Wrzeszczał coś, że jestem pieprznięta, ale w przypływie szału to do mnie nie docierało. W końcu Horan mnie od niego oderwał i sam, ku mojemu zdziwieniu, przyłożył mu pięścią w twarz. Malik zatoczył się do tyłu. Przez chwilę wahał się, czy nie oddać, ale odpuścił i opuścił pomieszczenie. Wtuliłam się w blondyna. On tylko mocniej mnie do siebie przyciągnął i ucałował w czubek głowy.
-Dziękuję. - wyszeptałam, unosząc wzrok.
Niall potarł kciukiem mój policzek, pewnie wycierał krwawy ślad, który nie wiadomo jakim cudem się tam znalazł. Tonęłam w spojrzeniu jego błękitnych oczu. Widziałam, jak wzrokiem zjechał na moje usta, a ja desperacko zapragnęłam poczuć na nich jego wargi. Zrób to, Horan. Pocałuj mnie, bo ja się nie odważę! Nie wiem czy umie czytać w myślach, lub, co bardziej prawdopodobne, myślał o tym samym co ja, bo zbliżył swoją twarz do mojej. Gdy już prawie dotknęliśmy się nosami, odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Co się tu do cholery wyprawia? - Louis zeskoczył ze schodów i chwycił mnie za nadgarstki. - Coś ty sobie zrobiła?
-Po-pobiłam lampkę. - wydukałam. Odetchnęłam z ulgą. Jak dobrze, że nie wszedł pół sekundy później.
Uśmiechnęłam się do Nialla, który był chyba bardziej zestresowany tą sytuacją, niż ja. Wyminęłam ich i weszłam na górę. Zapukałam do łazienki, nikt nie odpowiedział, więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Zayn stał przed lusterkiem i przyglądał się swojemu oku. Ha, dobrze mu tak! Podeszłam do zlewu i odepchnęłam Malika biodrem. Umyłam ręce letnią wodą. Rany nie były głębokie, ale piekło jak cholera.
-Kira? - odezwał się, gdy już wychodziłam. Odwróciłam się.
-Co? - założyłam ręce na piersi. Wcale nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-To było chamskie, sorry. - mruknął, jakby ciężko mu było wypowiedzieć te słowa. Zaśmiałam się krótko.
-Gdzieś mam twoje przeprosiny. Masz szczęście, że Louisa tam nie było. Gdyby to usłyszał, chyba zgoliłabym ci włosy.
-A właśnie, co do Lou. Powiedziałaś mu już? - oparł się o zlew i wlepił we mnie spojrzenie.
-Nie. I nie zamierzam, więc ty też się lepiej przymknij. - odwróciłam się i chciałam wyjść, ale złapał mnie za nadgarstek.
-To dobrze, bo mam do Ciebie prośbę. Musisz jechać ze mną do Bradford. - powiedział zupełnie spokojnie, a we mnie się zagotowało.
-Aha, i co jeszcze? Po co...
-Oh, w takim razie. - przerwał mi i wyjrzał za drzwi. - Louis? Muszę ci coś powiedzieć!
Popatrzyłam na niego przerażona. Mówiłam, że wykorzysta tą wiedzę przeciwko mnie, mówiłam! Jęknęłam cicho i zamknęłam drzwi.
-Nie zrobisz tego! Zayn, proszę! - posłałam mu błagalne spojrzenie. Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-To patrz. - wyminął mnie i wyszedł na korytarz. Bez pukania wszedł do pokoju mojego brata. Pognałam za nim.
-Słuchaj Tommo. Kira... - Malik zauważył, że stoję obok niego. Uśmiechnął się zadziornie.
-Jadę z nim na weekend do Bradford. - powiedziałam szybko. Lou wydawał się... zaskoczony.
-Co? Czemu? - zmrużył brwi i krążył wzrokiem między mną, a Mulatem.
-Wiesz, nigdy nie byłam poza Doncaster. - wzruszyłam ramionami, by wyglądać w miarę naturalnie.
-Jasne, jak chcesz. A ty.. - wskazał palcem na Zayna. - masz mi jej pilnować.
Kiwnął głową i skierował się do wyjścia, ciągnąc mnie za sobą. Posłałam bratu przepraszające spojrzenie i wyszłam za mężczyzną. Wszedł do mojego pokoju i zamknął za mną drzwi.
-Spakuj się, bo rano wyjeżdżamy. Weź ze sobą jakąś kieckę. Jutro ci wszystko wytłumaczę.
Pieprz się, Malik, cisnęło mi się na usta, ale tylko przytaknęłam i wręcz wypchnęłam go za próg. Wyciągnęłam spod łóżka największą torbę, jaką kupił mi Lou i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Dżinsowe spodnie, top na ramiączkach, bluzę z długim rękawem, dresy i koszulkę do spania, buty na obcasie i baleriny. Kosmetyczkę dorzucę rano. Wyciągnęłam telefon.
Do: Malik.
Co za okazja? Nie wiem jaką "kieckę" mam wziąć.

Na odpowiedź nie czekałam długo.
Od: Malik.
Seksowną.

Zgrzytnęłam zębami. W myślach widziałam ten jego charakterystyczny, kpiący uśmiech. Miałam ochotę wyjść i napluć mu w twarz. Wyciągnęłam z szafy czarną sukienkę. Górę miała mocno przylegającą, za to dół był ładnie rozkloszowany. Stwierdziłam, że się nada, więc ją też upchnęłam do torby. Położyłam się na łóżku i podpięłam słuchawki do komórki. Kiedy prawie zasypiałam, wsłuchując się w jedną z piosenek 1D, dostałam smsa.
Od: Niall.
Zejdziesz na dół?

Uśmiechnęłam się do siebie. Wzięłam fajki z torebki i wyszłam z pokoju. W salonie nikogo nie było, ale drzwi na taras były uchylone. Wyszłam i zderzyłam się z plecami Horana. Zachichotałam cicho. Usiadłam na drewnianym krześle i odpaliłam papierosa.
-Jedziesz z nim? - Blondyn przerwał ciszę pytaniem, którego się obawiałam. Kiwnęłam głową. - Po co?
-Nie pytaj. - zaciągnęłam się głęboko. - Spieprzyłam jedną akcję i teraz za to płacę. - zaśmiałam się krótko.
-Długo już palisz? - zaskoczyła mnie ta nagła zmiana tematu. Dobrze, bo nie chciałam teraz o tym rozmawiać.
-Cztery lata. - uśmiechnęłam się, wypuszczając dym z płuc. - W tych czasach czternastolatka z papierosem to normalny widok.
-Mam schowane dobre whisky. Chcesz? - zerknął na mnie, a ja pokiwałam ochoczo głową.
Wyrzuciłam niedopałek i złapałam mężczyznę za rękę. Splótł nasze palce i weszliśmy do domu. Minęliśmy Zayna, który ładował na talerz kupę żarcia, ale ani trochę mnie to nie obeszło.
Wypiłam trzy szklanki Redbreasta i, muszę przyznać, że zakręciło mi się w głowie. Sama nie wiem kiedy, ale zasnęłam wtulona w Nialla.



***
Nadszedł wtorek, a razem z wtorkiem piątka! 
Hannah taka piękna, a rozdział taki nudny -.- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Następny będzie ciekawszy, obiecuję! ;*
Widziałyście nowy zwiastun bloga? <jest w spisie treści :3> Moim zdaniem jest po prostu przecudowny. Patrycji ze zwiastunowy-swiat-1.blogspot.com dziękuję po raz kolejny.
Cóż, do zobaczenia/napisania za tydzień!

7 komentarzy:

  1. Och powiem tylko tyle czekam na opis tego weekendu :d pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co?? Ten rozdział nie jest ani trochę nudny xD
    James = Liam, zaskoczenie pierwszego stopnia,
    akcja z lampą i Niall'em,
    wyjazd z Zayn'em, jestem w wielkim szoku :p
    Rozdział po prostu cudowny, czekam na następny ^^
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nudne?! Że co!? :D Czytałam strasznie zaciekawiona :D
    i coś czuje że będzie bardzo, bardzo i to bardzo ciekawie w ten weekend :D Mimo wszytko podoba mi się ten Zayn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogromnie mnie to cieszy, że czytasz to opowiadanie i że Ci się podoba <3

      Usuń
    2. U mnie new! ;) Zapraszam :)

      Usuń